środa, 7 września 2016

Rozdział VII

- I kto to mówi !
Dalej ich znajomość była dla mnie czymś tajemniczym, w mojej głowie pojawiło się jeszcze więcej wątpliwości. Dziewczyna weszła do środka, a my dalej chodziliśmy po ogrodzie.
- Thomas, co między wami zaszło ? - spytałam wprost - Jeżeli nie chcesz nie musisz mówić.
- Kiedy przyjechałem do Polski, zakochałem się w niej. Ona pracuje w Asseco Resovi jest fizjoterapeutką, pomogłem jej zdobyć u nas posadę jako stażystka. Jak się później okazało tylko do tego byłem jej potrzeby.
- Zerwała z tobą ?
- Nie. Kiedyś zobaczyłem ją na mieście jak się całuje z jakimś facetem. Kiedy do nich podszedłem powiedziała że ogóle mnie nie zna i że chyba z kimś sobie ją pomyliłem. Zrobiła ze mnie głupka. To właśnie wtedy zobaczyłaś mnie tak upitego.
 - Jesteś pewien że to była ona ?
- Na początku miąłem nadzieję że rzeczywiście z kimś ją pomyliłem, ale ona później się do wszystkiego przyznała.
- Przykro mi...
- Nie raz zastanawiam się czy może to ja gdzieś popełniłem błąd, może walczyłem o nią nie wystarczająco.
 - Thomas przestań się użalać, widocznie ta dziewczyna nie jest tego warta, jesteś świetnym facetem - Amerykanin spojrzał na mnie TYM wzrokiem. Ściśnięty żołądek, nogi jak z waty i miliard myśli w głowie - Thomas przestań to robić !
- Co ?
- No.. patrzeć !
- Mam przestać patrzeć ? - wiedziałam że to co do niego mówiłam, jakoś nie miało większego sensu.
- Nie rób takich maślanych oczek i tego swojego... uwodzicielskiego uśmiechu ! OK ?! - dopiero po wypowiedzeniu tych słów dotarło do mnie że powoli zaczynam zachowywać się jak wariatka. Ku mojemu zaskoczeniu chłopak zbliżył się do mnie, chwycił mnie za rękę, a uśmiech nie znikał z jego ust.
- A więc mnie lubisz ?
- T-Tak ? - powoli zaczynałam zastanawiać się jak wykręcić się z tej sytuacji.
- Podobam ci się  - oznajmił siatkarz
- Co ? - kiedy do mnie dotarło to co powiedział uniosłam brew. Chłopakowi jednak nie znikał uśmiech z twarzy, a jego głowa co sekundę znajdowała się bliżej mojej.
Huston mamy problem !
Thomas mnie pocałował ! Nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać. Jednak po ty pocałunku starałam się bezskutecznie zakryć na mojej twarzy uśmiech.
- Aha.. - potrafiłam z siebie jedynie to wydusić. Ale za raz po tych słowach znów mnie pocałował.
- Wiesz co ? Chyba się w tobie zakochałem...
Milczałam jak po zaklęciu mnie magiczną różczką.
- Aga powiedz coś bo zaczynam się powoli bać.
Zaczęłam szukać jakichś słów, ale totalnie nie wiedziałam co mam w tym momencie powiedzieć. Głęboko westchnęłam
- Tomas, co my tak właściwie robimy ?
- Noo.. całowaliśmy się !
- No, tak... nie za bardzo o to pytałam. - zaśmiałam się
- Aga o co chodzi ? Nie podobam ci się ? - powiedział Amerykanin, dalej stojąc bardzo blisko mnie i niepuszczając mojej ręki
- Szczerze ? - chłopak przytaknął - Podobasz i to bardzo.. - nasze palce w tamtym momencie się splotły i zauważyłam jak jego twarz coraz bardziej promienieje. Oczy błyszczały bardziej niż gwiazdki, byłam tak bardzo zakochana w jego spojrzeniu - ale przecież jestem od ciebie starsza o 2 lata
- Serio ?! To dla ciebie problem.. Aga kurde chcę być z tobą  ! - nie potrafiłam dodać nic więcej - idziemy potańczyć ? - pokiwałam głową i poszliśmy na parkiet. Starałam się przez chwilę zapomnieć o tym co się wydarzyło, ale w głebi serca nie chciałam. Około godziny 2 weszliśmy do auta aby wrócić do domu. Przed nam była ponad godzinna podróż za kółkiem. Raz po raz wpatrywałam się w siatkarz, który opowiadał  mi uśmiechem . Po 40 minutach wyczerpującej jazdy wiedziałam, że Thomas opada z sił,
- Thomas możesz zatrzymać auto ?- chłopak przetarł oczy i zjechał na pobocze.
- Coś się stało ?
- Teraz ja prowadzę.
- Ty masz prawo jazdy ?! - pokiwałam głową aby potwierdzić - Poza tym wiesz która jest godzina !      ?
- Thomas nie kłuć się ze mną ! - otworzyłam drzwi i okrążyłam samochód. Stanęłam przed miejscem dla kierowcy na którym dalej siedział Amerykanin.
- Okej, okej. Ale musisz coś wiedzieć... - poczułam chwilę grozy i niepewności - ja naprawdę lubię ten samochód i jest on dla mnie bardzo sentymentalny.
- Nie denerwuj mnie nie rozwalę ci go - zaśmialiśmy się. Thomas zmienił miejsce, a kiedy tylko wyruszyłam zasnął. Przede mną było kolejne 40 minut drogi. Kiedy dojeżdżaliśmy do mieszkania rodziców siatkarz się obudził.
- Jesteśmy już na miejscu ? -  chłopak przetarł oczy.
- Właściwie to tak.
- Co my robimy obok domu twoich rodziców ?
- Zostawiłam im klucze do mojego mieszkania, bo ze sobą nie brałam - wytłumaczyłam.
-  Aha... a jak ci się prowadziło?
- W porządku, ale niestety Thomas przepraszam nie obeszło się bez strat....
- Słucham ?!
- No bo.. tak jakbym  o coś w pewnym momencie zahaczyła - chłopak wystawił wielkie oczy i wyskoczył z samochodu, który okrążył wokoło aby znaleźć usterkę - Taki tam żart na rozbudzenie - rzuciłam wymowny uśmiech w stronę Amerykanina.
- Taa... mało co, a dostał bym zawał.
Staliśmy tuż przed mieszkaniem rodziców, w ciszy i spokoju wpatrzeni w gwiazdy. Spojrzałam na siatkarza, który w tym samym momencie odwrócił w moją stronę twarz.
- To ja już pójdę. Dzięki za zaproszenie.
- Aga poczekaj - chłopak złapał mnie za rękę - spotkamy się jutro... znaczy dzisiaj?
- Nie mam za bardzo czasu - siatkarz spuścił głowę, jednak po chwili szybko ją podniósł
- A przyjdziesz na mecz ???
- Na jaki mecz ? Thomas nie mam biletu
- Załatwię ci  !
- Nie odpuścisz ?
- Nie - chłopak uśmiechnął się i odgarnął moje włosy. Twarz Thomasa ponownie znajdowała się w niebezpiecznej odległości od moich ust.
Houston znowu mamy problem
Tym razem nie dopuściłam do pocałunku.
- Lecę! - przytuliłam Amerykanina i pobiegłam do domu.
Otworzyłam drzwi do domu rodziców z przekonaniem że wszyscy śpią... jak się okazało myliłam się.
- Ooo ! Widzę że Thomas cię podwiózł i się pożegnaliście uroczo - mama poruszyła swoimi brwiami dając mi jednocześnie do zrozumienia że podglądała nas.
- Mamo !!! Jest czwarta nas ranem ! Ty coś widzisz !? - mama zaśmiała się
- No wiesz co ! Aż taka stara nie jestem !
- Chodziło mi o to że jest ciemno, ale widzę że ty masz swoje sposoby
Kobieta zaśmiała się - Nie ma pani Wiesi , więc jak chcesz to możesz się zdrzemnąć w swojej własnej sypialni.
- Spoko mamo... przygotowałabyś mi tylko jakieś stare ciuchy i pomogę ci w ogródku
Moja mama ma totalnego fioła na punkcie swojego ogrodu, może w nim siedzieć miesiącami, więc nie odmówiłam jej kiedy poprosiła mnie i pomoc.
- Aha ... córeczko wszystkiego najlepszego !!! - mama ucałowała mnie w policzek
- No tak... to dzisiaj
- Moja mała córeczka ma już 25 lat - kobieta uszczypała mnie w policzek
- Mamo !! Weź się idź może połóż !
Kobieta machnęła ręką i poszła w stronę ogrodu, ja jednak zdrzemnęłam się na chwilę i postanowiłam pomóc mamie. O godzinie 16 miał być mecz. Thomas nie dawał mi o nim zapomnieć przypominając mi o nim co 30 minut.
 - Kochanie masz jakieś plany na wieczór ? Może jakaś imprezka ?
- Mamo przerażasz mnie ! - ze zdziwieniem spojrzałam na rodzicielkę :D
- No masz czy nie ?!
- Właściwie to tak jadę na mecz
- Na mecz Resovi ???
- Tak
- A skąd masz bilet ? Przecież ty nie chodzisz na mecze
- Mamo !!! Co się mnie tak wypytujesz ?! - kobieta ponownie się uśmiechnęła - Zostałam zaproszona przez Thomasa - kobieta uniosła brew ale wcale nie ze zdziwienia.. tak bardziej aby zaznaczyć że właśnie tego się spodziewała.
- Lubisz go ... - spytała z pewnością w głosie
- Tak mamo lubię ! Masz jeszcze jakieś pytania ?!?!?! - kobieta pokiwała głową, a ja odetchnęłam z ulgą męcząc się odpowiadając na jej pytania bardziej niż na zajęciach WF.
Zjedliśmy razem śniadanie, a raczej obiad. Mama jak zawsze przegotowała jakieś pyszne danie, więc nie obeszło się bez dokładki. Około godziny 13 rodziców odwiedziła Sara z którą dość długo nie zamieniłam ani jednego zdania, a nasz ostatnia rozmowa nie należała do tych najmilszych.
- Cześć Aga - powiedziała dziewczyna przekraczając próg.
- Cześć Sara - odpowiedziałam to samo nie wyrażając przy tym żadnych emocji. Dziewczyna usiadła naprzeciwko mnie, założyła ręce jakby chciała mi za chwilę coś ważnego wyznać.
- Aga przepraszam... pogódźmy się już. Już ci wierzę że nic cię z tym Amerykaninem nie łączy, ale po prostu się o ciebie martwię - lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, bo po słowach siostry uświadomiłam sobie że   z tym Amerykaninem z którym ponoć nic mnie nie łączy kilka godzin temu się całowałam. Po dłuższym milczeniu siostra ponownie zabrała głos - muszę ci coś jeszcze powiedzieć - spojrzałam ciekawa na siostrę - za 2 miesiące wychodzę za mąż.  
----------------------------------------------


Tak wiem że ponownie musieliście czekać dość długo na kolejny rozdział i ponownie was za to przepraszam, ale patrząc na mój plan lekcji coś czuję że następny wcale wcześniej się nie pojawi. Dziękuję że codziennie mnie odwiedzacie i za tak liczne komentarze pod każdym postem jesteście NIESAMOWICI <3

Erbon



poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział VI

- Coś się stało.. ?
- Nie, nie tylko jestem zmęczona
- To cię odwiozę, niedaleko zaparkowałem samochód - zaczęłam oddalać się od amerykanina.
- Nie na prawdę, nie trzeba - poszłam przyśpieszając krok, nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Kiedy doszłam na przystanek autobusowy zauważyłam że conajmniej 2 minuty temu odjechał mi ostatni bus. Zaczęłam szukać telefonu, po tym jak przeszukałam całą torebkę, uświadomiłam sobie że zostawiłam go w hotelu. Najbliższy postój taksówek jest... nie mam bladego pojęcia gdzie. 
No cóż... Aga idziemy na nóżkach. Powiedziałam do siebie i ruszyłam odważnym krokiem uważając jednak na moją nogę o której jakoś wcześniej... zapomniałam. Nie minęło 5 minut kiedy obok mnie pojawił się samochód, nie było by w tym nic niezwykłego (bo przecież szłam tuż obok drogi) gdyby nie fakt że samochód się zatrzymał i powoli szyba zatrzęła się odsówać.
- Cześć - usłyszałam dobrze znany mi głos, który starannie wypowiada to słowo po polsku - To może jednak cię podwiozę ? - kontynuował po angielsku. Uśmiechnięta spojrzałam na chłopaka i wsiadłam do samochodu. Jechaliśmy bez słowa raz po raz wpatrując się w siebie.
- Thomas... ? Dalej się gniewasz o to co powiedziałam ? - spojrzałam na siatkarza, który powoli odwrócił głowę w moją stronę.
- Na początku owszem byłem zły, to dlatego że wysoko cenie sobie twoj zdanie, ale już nie mam ci za złe.
- Jeszcze raz cię przepraszam, wiem że może nie powinnam o to pytać ale co się stało że wtedy się tak upiłeś ?
- Nie chcę o tym za bardzo rozmawiać. Przepraszam
- Nie musisz przepraszać, nie powinnam cię o to wypytywać, nie jestem już przecież twoim adwokatem - zaśmiałam się. Amerykanin ponownie na mnie spojrzał.
- Pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć, nie chcę urywać z tobą kontaktu.
- Nie mam takiego zamiaru.
Około godziny 20 byliśmy obok mojego hotelu. Rzuciłam ponownie uśmiechem do siatkarza, zbliżyłam cię w celu przytulenia męczyzny. Poczułam jednak pocałunek na moim policzku, po plecach przeszły mi ciarki.
Po zakończeniu całej sprawy z narkotykami moje życie nabrało... szarości. Codziennie rano szłam poćwiczyć, kolejny tydzień minął na nic nie robieniu poza tym że szukałam mieszkania. Potrzebowałam znaleźć jakieś zajęcie, ale jedyne co w tamtym momencie było do wzięcia to miejsce na kasie w Biedronce. Bałam się że będe musiała wrócić do Londynu ponieważ firma nie radziła sobie w Polsce tak dobrze jak w Anglii. Wakacje powoli się kończyły. W piątek pojechałam odwiedzić rodziców.
- Kochanie znalazłaś już mieszkanie ? A jak z twoją pracą ?
- Też się cieszę że was widzę ! - uwielbiam kiedy rodzice o wszystko mnie wypytują - szukam mieszkania i już nawet jedno wypatrzyłam
W pokoju rozniósł się hałas wywołany przez mój telefon. Spojrzałam zaciekawiona na wyświetlacz. Dostałam SMS'a od Thomasa " Czy pani adwokat ma może czas w nabliższą sobotę ? ". Wiadomość od amerykanina sprawiła na mojej twarzy uśmiech. " A jeśli mam ? ". W domu nastała cisza, rodzice wpatrzeni na mnie, a ja z głupkowatym uśmiechem na twarzy czekałam na kolejny sms od siatkarza. " Masz czas ? Dzisiaj o 13  ". Byłam ciekawa co Thomas odemnie chce więc się zgodziłam, o 11 szybko wróciłam do hotelu, po ubraniu się i umalowaniu zadzwoniłam na taksówkę która podwiozła mnie pod Centrum Handlowe. Krocząc w stronę kawiarni ujrzałam wysoką postać idącą w moją stronę. Thomas spojrzał na mnie tymi uroczymi oczkami rzucając nie brzydki uśmiech.
- Cześć słonce, miło cię widzieć - amerykanin poszerzył swój uśmiech i przytulił mnie.
- Ooo.. jak miło. Musisz mieć do mnie bardzo ważną sprawę skoro tak mi słodzisz - Thomas spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy. Usiadliśmy w kawiarni.
- No więc... jutro ...znaczy się - uniosłam brew
- No Thomas wyduś to z siebie
- Zostałem zaproszony na ślub wraz z osobą towarzyszącą i zastanawiałem się czy nie poszłabyś ze mną - chłopak niczym zawstydzone dziecko spojrzał w dół. Po chwili podniósł głowe i spojrzał mi prosto w oczy, po chwili zaczepotał rzęsami. Wybuchłam śmiechem - a więc.. czy zostaniesz moją partnerką ja jutrzejszy wieczór ?
- Jeżeli sprawi ci to przyjemność to z chęcią się z tobą wybiorę - uśmiechy nie znikały nam z twarzy
Kelnerka przyniosła zamówione przez nas kawy.
- Dalej szukasz mieszkania ?
- Tak, właściwie to można powiedzieć że już znalazłam, a dlaczego pytasz ?
- Bo moja sąsiadka się wyprowadziła, więc pomyślałem...
- Moi rodzice chyba by oszaleli ! - zaśmiałam się - Oni ...
- mnie nie lubią ? - Thomas spojrzał na mnie i spytał z pewnością w głosie, dość poważnie. Zrobiło mi się go żal.
- Nie to chciałam powiedzieć.
- Ale tak jest, gdybym tylko mógł się z nimi w jakiś sposób dogadać - westchnął
- Dlaczego ci na tym zależy ? Nie musisz przecież przejmować się ich zdaniem, a poza tym skąd wiesz że za tobą nie przepadają ?
- Powiedzmy że mam swoje źródła.
Po wspólnej kawie, poleciałam kupić ubrania na ślub, miałam jeszcze tego dnia spotkanie z agentką nieruchomości żeby dopiąć formalności z moim mieszkaniem. Następnego dnia, wprowadziłam się do niego. Czas który mi został do przyjazdu Thomasa wykorzystałam na upiększenie siebie. Ubrana i umalowana czekałam na amerykanina. Miałam jeszcze godzinę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi,
- Thomas , co ty tu robisz ? Miałeś być o 14.
- Ślicznie wyglądasz - spojrzałam po sobie. Oczy Thomasa się zaszkliły, miał na twarzy lekki uśmiech, który ściskał mnie za serce. W głębi duszy chciałam krzyczeć aby przestał już tak na mnie patrzeć, tym spojrzeniem które często napotykam w snach.
- Dziękuję - zdołałam z siebie wydusić, przełykając ślinę.
- Przyjechałem wcześniej bo pomyśląłem że pomożesz mi wybrać bukiet dla panny młodej.
- Jasne nie ma sprawy - podeszliśmy aby wyjść z mieszkania. Nachyliłam się aby ubrać buty. Spojrzałam na nowo zakupione szpilki, które zaczęłam ubierać.
- Zwariowałaś ?! - krzyknął siatkarz, jakby przed chwilą zobaczył że chcę kogoś zabić.
- Ale T-Thomas...
- Żadne ale.. - spojrzał na mnie ponownie z lekkim uśmiechem na twarzy, aby uniknąć dłuższego spojrzenia zaczęłam szukać balerinek. O 14.40 byliśmy na miejscu, oczywiście po drodze kupiliśmy kwiaty. Kościółek w którym miał odbyć się ślub był przepiękny, a jego niewielka drewniana konstrukcja zapierała dech w piersiach. Ślub zakończył się o 16.  Kiedy jechaliśmy do kościoła telefon Thomasa co chwilę dzwonił, wtedy nie wydawało mi się to dziwne, jednak w drodze do domu weselnego telefon ponownie zaczął dzwonić, zerknęłam na chłopaka, który spojrzeniem na telefon mógłby zabić.
- Nie odbierzesz ? - spytałam po cicho
- Prowadzę - powiedział stanowczo wpatrzony w drogę.
- Odebrać za ciebie ?
- Nie warto
Po przyjeździe na miejsce do przepięknego domu weselnego położonego na skraju miasta w malowniczej okolicy przywitaliśmy państwa młodych. Po wejściu do środka i odtańczeniu przez parę pierwszego tańca zajeliśmy swoje miejsca. Nikt jak na razie obok nas nie siedział, bo większość ludzi zajęta była częstowaniem się szampanem. Thomas siedział jak zbity pies co jakiś czas uśmiechając się sztucznie do gości. Coraz bardziej zaczynało mnie to denerwować, bo wiedziałam że chodzi o ten telefon.
- Thomas rozchmurz się ! - szturchnęłam siatkarza.
- Przepraszam cię
- Powiesz mi co się dzieje ?!
- To nie ważne - amerykanin spojrzał przed siebie. Po chwili wyglądał jakby zobaczył ducha. - Super... tylko ich tutaj brakowało ! -  Para o której była mowa usiadła przy naszym stoliku dwa miejsca na przeciwko nas. Czułam jak Thomas się gotuje w środku, przez następną godzinę, zachowywał się jak... nie on. Ja jednak zaóważyłam że podejrzana dziewczyna nie potrafi spuścić wzroku z siatkarza. Goście powoli zaczęli zbierać się do tańca. Po chwili dziewczyna stanęła przed nami.
- Tom, możemy porozmawiać ?
- Nie, bo właśnie idę zatańczyć z moją dziewczyną - siatkarz złapał mnie za rękę i po jego słowach poszliśmy na parkiet, na szczęście orkiestra grała wolną piosenkę, więc bez problemu mogłam porozmawiać z chłopakiem.
- Kto to był i dlaczego ją okłamałeś ? - spytałam
- Nikt ważny
- Człowieku czy ty mi coś w końcu powiesz ?! - gdybyśmy nie tańczyli i byli sam na sam to nie wiem czy nie doszłoby do rękoczynów - wiesz o mnie prawie wszystko, a ja o tobie nic !
- Wyjdziesz ze mną na dwór ?
Zgodziłam się. Była godzina 20 więc było już praktycznie ciemno. Obok domu weselnego był przepiękny ogród z huśtawkami. Na jednej z nich usiedliśmy.
- Co chcesz o mnie wiedzieć ? - chłopak spojrzał na mnie.
- Kto to był ?!
- Moja była - odparł bez zastanowienia.
Miałam tyle myśli, nie wiedziałam jednak jak ubrać je w słowa.
- Thomas możemy porozmawiać ? - przed nami nagle pojawiła się jego była dziewczyna. Chłopak zaniemówił.
- To ja może zostawię was samych
- Zostań - już miała wstać jednak chłopak zatrzymał mnie - my nie mamy o czym rozmawiać ! - powiedział w stronę dziewczyny. Chwycił mnie za rękę.
- Widzę że szybko się pocieszyłeś po naszym zerwaniu ! - oznajmiła dziewczyna po tym jak powoli się od niej oddalaliśmy.
----------------------------------------------------------------
Kochani pierwsze chciałabym wam podziękować, ponieważ na moim blogu wybiło 1000 wyświetleń, które zmotywowały mnie do kolejnego postu, jesteście cudowni. Przepraszam że znów musieliście czekać tyle dni na kolejny rodział. W najbliższym czasie postaram się trochę więcej popisać. Dziękuję również za kolejne komentarze które zawsze czytam <3 Przepraszam za błędy i piszcie  czy podoba się wam rodział VI.

Erbon ^.^

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział V

Skończyliśmy jeść, pomogłam Thomasowi posprzątać i nastał czas wyruszyć w drogę, ale oczywiście dziwne by było ,gdyby coś się dziwnego nie wydarzyło. Zadowolona ubrałam kurtkę i przypomniałam sobie że jedyne buty jakie mam to te na koturnie. Spojrzałam na Thomasa.
- Mogę ? - miałam na myśli oczywiście buty.
- Nie ! - krzyknął siatkarz.
Na prawej stopie miałam opatrunek uciskowy, a na lewej mojeg buta którego jakimś cudem siatkarz pozwolił mi ubrać . Wyglądało to przekomicznie. Wsiadłam do samochodu Thomasa i pokierowałam amerykanina w stronę domu rodziców.
- O to tutaj ! - krzyknęłam kiedy zza rogu wyłoniło się ich mieszkanie - Dziękuję - powiedziałam i zaczęłam powoli wydostawać się z samochodu siatkarza, który od razu podbiegł do mnie i pomógł mi dojść do drzwi.
Po chwili w drzwiach znalała się moja mama. Kiedy spojrzała na moją nogę wyglądała jakby zachwilę miała zejść na zawał.
- Dziecko ! Co ci się stało ?!
- Mamo spokojnie ! Nic mi nie jest - uspokoiłam kobietę - Mamo to jest Thomas - przedstawiłam ich sobie. Ponownie pożegnałam się z mężczyzną i weszłam do domu rodziców.
- Kto to był ?! - spytał tata, który zamyślony siedział na kanapie
- To był Thomas, pomagam mu bo ma pewien problem - spojrzałam na mojego tatę.
- A więc to był ten Thomas, który ma problem z narkotykami i alkoholem ?! - kiedy usłyszałam te słowa zapewne wyglądałam jak moja mama widząc mnie ze skręconą nogą w drzwiach.
- Sara ci to powiedziała ?!
- Z narktykami tak, ale z alkoholem nie musiała. Przecież to on był totalnie nachlany kiedy pierwszego dnia odwiozłem ci do Sary ! Nie spotykaj się z nim !
Byłam wściekła. Nie wiedziałam co robić. Kiedy nagle do mieszkania wszedł nie kto inny jak... moja siostrzyczka.
- Sara coś ty im naopowiadała ?! - wyskoczyłam na siostrę.
- Oj przepraszam panią adwokat ! Ale chyba mam prawo rozmawiać o takich rzeczach z moimi rodzicami. I tata ma racje nie spotykaj się z nim więcej !
- Jesteście niesprawiedliwi, nie znacie go więc nie oceniajcie ! - krzyknęłam ze łzami w oczach
- Aha... czyli ja nie mogę się spotykać z chlopakiem który zranił cię 7 LAT TEMU !!! A ty możesz się spotykać z chłopakiem młodszym od ciebie, ćpunem i pijakiem !
- Po pierwsze nie nazywaj go tak ! Po drugie my się tylko i wyłącznie przyjaźnimy !
- Taaa... jasne ! Myślisz że nie zauważyłam jak już pierwszego dnia się na ciebie gapił ! A ostatnią noc u kogo spędziłaś !
- Dość tego ! Wychodzę !!! - opuściłam mieszkanie rodziców, na szczęście kostka prawie wcale mnie nie bolała. Nie mogłam sobie poradzić z tym co moment temu się wydarzyło. Nikt ale to nikt z mojej rodziny nie stanął w mojej obronie, nikt mnie nie rozumiał. Wyciągnąłam telefon, nie chciałam dzwonić do Thomasa, w pewnym sensie wstydziłam się to robić. Zadzwoniłam do Damiana.
- Damian proszę cię, przyjedź po mnie pod dom moich rodziców - po chwili poczułam rękę na moim ramieniu. Odwracając się za siebie ujrzałama moją mamę. Kobieta nic nie mówiła, tylko mnie przytuliła.
- Córciu wiem że to dla ciebie bardzo trudne ale twoja siostra naprawdę kocha tego chłopaka. Daj im szansę - wtedy zrozumiałam że zachowałam się trochę egoistycznie. Zrozumiałam że Maciek mógł rzeczywiście się zmienić, ale i tak byłam wściekła na siostrę za to co naopowiadała rodzicom o mnie i o Thomasie.
- Mamo, przepraszam. Powiedz Sarze że pojadę do niej po ubrania.
- Nie mów mi że wyprowadzasz się do tego amerykanina.
- Mamo on mi tylko pomógł, ten amerykanin jest dobrym człowiekiem
Samochód Damiana przyjechał w samą porę. Zmęczona wsiadłam do ciemnego, sportowego auta.
- Księżniczko, co się stało ? - spytał siatkarz.
- Dziękuję że przyjechałeś. Pokłóciłam się z rodzicami - przytuliłam się do mężczyzny.
- Z rodzicami ? O co poszło.
- Sara nagadała im głupoty o Thomasie i o mnie.
Pojechaliśmy do mieszkania Sary z którego wziąłam swoje rzeczy. Damian pomógł mi je zabrać i zawiózł mnie do hotelu.
Po zakwaterowaniu zauważyłam nieodebrane połączenia od Thomasa.
Oddzwonić, czy nie oddzwonić oto jest pytanie ! 
Po dłuższym zastanowieniu odłożyłam telefon na stolik.
Może to nic ważnego. 
Nie wiem dlaczego ale po słowach mojej siostry całkowicie zmieniłam kąt spojrzenia na amerykanina. Tak jakbym zrozumiała że kiedy zacznę dawać mu jakiekolwiek sygnały zrujnuję swoje życie i jego. Z łazienki wyszedł Damian.
- Aga, bo Thomas nie może się do ciebie dodzwonić !
- Tak wiem, słuchaj mam do ciebie pytanie... wiem że może zabrzmieć głupio, ale...
- ale co .....
- czy uważasz że Thomas coś do mnie czuje ? - spytałam ze skrzywioną miną jakbym co najmniej przed chwilą wypiła sok cytrynowy.
- Z tego co wiem, to niedawno Thomas podkochiwał się w takiej jednej dziewczynie, były nawet plotki że są razem, więc raczej nie masz się czego obawiać - Damian się zaśmiał.
- Aha - w tamtym momencie nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
- Słuchaj to mogę mu wysłać twój adres... bo to chyba naprawdę coś pilnego.
- No dobra, dobra.
Usiadłam na kanapie zamyślona, kiedy wstałam drzwi do mojego pokoju otworzyły się.
- Zostałem uniewinniony ! - wykrzyczał Thomas który ze łzami w oczach przytulił mnie - Aga to dzięki tobie. Dziewczyna zeznała że to ona podrzuciła mi te narkotyki. Zmieniła zeznania tylko dlatego że wczoraj wieczoram to ty jej pomogłaś ! - stojąc obok siatkarza powoli dchodziły do mnie jego słowa - Dziękuję Agnieszka.
- Spoczko ! To właściwie moja praca.
- Musimy iść to uczcić, może do pubu !
- O nie nie ! Ty od alkoholu masz się czymać z daleka ! A właśnie ! Mam do ciebie pytanie, czy ty piłeś tylko na tej imprezie, nigdy wcześniej nie zdarzyło ci się wypić więcej ?
- Co masz na myśli ? To prawda może nie raz wypiłem ale to tylko niewielkie ilości i tylko na jakąś okazję.
-Thomas powiedz prawdę ! Widziałam cię kiedyś totalnie nachlanego !
- Aga, tak wogóle o co ci chodzi !? - chłopak się zaśmiał
- Zniszczysz sobie życie ! Coś takiego się leczy !
- Nie rób ze mnie alkoholika ! - Thomas, wyszedł z mojego pokoju trzaskając drzwiami, obok mnie stał Damian, który wyglądał jakby skamieniał.
- Trochę przesadziłaś - przyznał i też opuścił moje mieszkanie.
*** Thomas
Kiedy wyszłem z jej mieszkani tuż zza mną szedł Damian.
- Stary, co jej jest ? Wcześniej się tak nie zachowywała !
- Miała jakąś kłótnię z rodzicami, poszło tam między innymi o ciebie. Ocknie się i wszystko wróci do normy.
- Aha kłótnia z rodzicami, a złość wyładowała na mnie - pożegnałem się z Damianem i wsiadłem do samochodu.
*** Aga
Zmęczona tym wszystkim, położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam. Obudziłam się dość puźno, wiedziałam że powinnam spotkać się z Thomasem i go przeprosić, ale nie wiedziałam w jaki sposób. Kolejny raz czułam się mówiąc jednym słowem... beznadziejnie. Spojrzałam na telefon.
Super ! Nie odebrane połączenie od siostry i ... sms od Thomasa ?
" O 18 musisz się stawić na komisariat "
Zaraz zaraz... która jest godzina ?!
Z przerażeniem spojrzałam na budzik stojący obok mojego łóżka... 17:40. Szybko zeskoczyłam z łóżka i podbiegłam do mojej walizki której nie zdążyłam rozpakować. Przebrałam się i ze strachem w oczach wykręciłam numer na taxi.
- Halo ! Dzień dobry ! Chciałam zamówić taksówkę - wystrzeliłam od razu kiedy tylko przyłożyłam telefon do ucha.
- Niestety stan twojego konta wynosi 0 zł. Prosimy doładować konto.
To był najlepszy moment żeby usłyszeć coś takiego.
Widzę że dzisiaj większość rzeczy jest przeciwko mnie. 
Po chwili uświadomiłam sobie że przecież przed hotelem jest postój taksówek. Najszybciej jak tylko mogłam wybiegłam z mojego pokoju. Po 20 minutach byłam na miejscu oczywiście spóźniona. Funkcjonariusz zaprowadził mnie do gabinetu nr. 2 w którym przy biórku po jednej stronie siedział policjant, a po drugiej Thomas. Poczułam się jakbym właśnie dotarła spóźniona do szkoły na sprawdzian.
- Przepraszam za spóźnienie.
- Nie szkodzi. Prosze usiąść, chciałbym aby pani przy tym była. Zarzuty zostały ściągnięte z pana Thomasa z powodu przyznania się do winy pani Juli. Jest możliwość aby Pan Thomas złożył zeznania na oskarżoną ..
- Nie - przerwał policjantowi siatkarz.
- Thomas jesteś tego pewien ? - spojrzałam na niego, a on nie oderwał wzroku od funkcjonariusza.
- Nie chcę, ta dziewczyna jest chora i nie mam zamiaru narobić jej większych problemów.
Byłam pod wrażeniem tego co usłyszałam. Thomas wyszedł z pokoju, a ja zaraz po nim. Dogoniłam go kiedy wyszliśmy z posterunku policyjnego.
- Thomas, czekaj ! - podbiegłam do amerykanina - To bardzo ładnie że nie wytoczyłeś sprawy sądowej tej dziewczynie.
- To że według ciebie jestem alkoholikiem nie znaczy że nie mam serca, muszę iść !
- Thomas... - chwyciłam siatkarza za rękę - przepraszam nie powinnam tak mówić, to twoje życie, ja mam kilka problemów, a swojej złości nie powinnam wyładowywać na tobie, nie chcę żebyś się na mnie gniewał - siatkarz spojrzał na rękę za którą go czymałam i po chwili spojrzał mi w oczy.
- Przejdzisz się ze mną troche - starając się oderwać rękę od siatkarza poczółam jak jego palce powoli zaplatają się z moimi. Szybkim ruchem oderwałam od mężczyzny swoją dłoń.
- Przepraszam cię, ale lepiej już pójdę.

-------------------------------------------------------------------
Hej, z góry chciałam was przeprosić za to że ten post jest krótki, ale chciałam już coś koniecznie udostępnić, a byłam świadoma tego że ostatni post wstawiłam tak jakoś dobrze ponad 2 tygodnie temu.
Chciałabym wam także ogromnie podziękować że poświęcacie czas na czytanie mojego bloga, mam nadzieję że nie zawiodę was. Z dnia na dzień wyświetleń przybywa, a pod większością postów są jakieś komentarze.
Dziękuję ^.^
Erbon

PS: Jak wasze wrażenie po meczu Polska - Egipt ? Jutro Polska - Iran... już nie mogę się doczekać xD

czwartek, 4 sierpnia 2016

Info

Od razu chciałabym was przeprosić że przez tak długi czas nie pojawia się żaden rozdział na blogu, ale niestety musicie uzbroić się w cierpliwość bo nie dawno dopiero zaczęłam pisać kolejne rozdziały, mam jednak nadzieję że wkrótce będę w stanie wrzucić kolejny post ✌

Do napisania 
Erbon ^.^

czwartek, 21 lipca 2016

Rozdział IV

Dochodziła północ. Wędrowaliśmy po mieście.
-  Jest mi strasznie głupio.. - spojrzałam zdziwiona na amerykanina - właściwie to zachowałem się w bardzo podobny sposób wobec tej dziewczyny, jak Ma-ma...
- Maciek - pomogłam siatkarzowi
- Właśnie ! Jak ten gość wobec ciebie.
- No tak, ale ty byłeś pijany i zapewne zdarzyło ci się to raz. Ja przeżywałam to w szkole codziennie.
- A może on się zmienił ? - chłopak spojrzał na mnie. Chciałam mu coś odpowiedzieć ale właściwie nie wiedziałam co. Szliśmy dalej, byliśmy bardzo zaskoczeni bo nagle usłyszeliśmy jakieś krzyki, śmiechy. Dziewczyna odwrócona do mnie plecami stała zapłakana i powtarzała w kółko "przestańcie". Rzucający wkółko wyzwiskami w jej stronę chłopacy, wogóle nie przejeli się naszą obecnością. Nie tracąc czasu wtrąciłam się w ich "rozmowę"
- Wypad ! Zostawcie ją ! - podbiegłam i stanołam po środku nich.
- O chłopacy ! Laska broni grubaski ! Prawie jak Robin Hood ! - jeden z nich odgarnoł moje włosy spadające na policzek. Thomas poszedł do nas i po chwili dżentelmen który dobierał się do moich włosów wylądował na ziemi.
- Gościu ! Złamałeś mi nos ! - wstał i powoli zaczoł oddalać się od nas.
- Co ty tylko trochę krwawi - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Dlaczego Thomasa nie było przy mnie kiedy to ja byłam ofiarą takich wyzwisk. Chłopacy poszli w przeciwną stronę, kiedy spostrzegłam że dziewczyna oddala się od nas. Bałam się że zrobi sobie to co ja kiedyś chciałam sobie zrobić. Starałam się ją dogonić ale na swoje nieszczęście tej nocy postanowiłam założyć buty na koturnie.
- Daj spokój ! Nie dogonisz jej ! - Thomas złapał mnie za rękę, a ja poczółam jak moja kostka zmienia swój naturalny kształt.
- Ałałał... Thomas moja noga ! - poczółam niewyobrażalny ból. Obok mnie była ławka na której szybko usiadłam.
- Aga co się dzieje ? - siatkarz kucnoł przede mną i ściągnoł z mojej nogi buta - Kto stworzył to ustrojstwo ?!
- Słyszałam że jakiś mężczyzna.
- Widzę że humor dopisuje ! - siatkarz spojrzał na mnie - Obejmij mnie !
Amerykanin wzioł mnie na ręce.
- Co ty robisz ?
- Muszę cię z tąd wziąść ! Mieszkam niedaleko.
- Nie, przestań ! Nie musisz ! - nie chciałam robić kłopotu.
- Wolisz jechać do swoich rodziców i o północy ich budzić ? - siatkarz lekko uniósł brew i uśmiechnoł się w moją stronę jakby wiedział że nie mam wyjścia. W zasadzie to go nie miałam. Po chwili byliśmy już w mieszkaniu Thomasa. Chłopak położył mnie na kanapie stojącej na środku salonu. Spojrzał raz jeszcze na moją kostkę.
- Nic tu nie widzę, nie pojawił się żaden krwiak, boli cię jeszcze ?
- Znacznie mniej... skręcona ?
- Lekko - siatkarz zrobił mi odład z lodu - masz szczęście ! Jeszcze raz cię zobaczę w takich butach to...
- Dobrze... MAMO !! - z uśmiechem na twarzy przyznałam siatkarzowi.
- Mówię serio, przez jakiś czas będziesz musiała zrezygnować z tego ustrojstwa - siatkarz ponownie wziął mnie na ręce.
- Co ty znowu robisz ?! - ze zdziwieniem spytałam będąc już na rękach amerykanina.
- Przecież nie będziesz spała na kanapie !
- Ale wiesz że ja mogę chodzić ! To lekki uraz !
- Ciii ! Lepiej nie ryzykować ! - chłopak powiedział z ironią w głosie i promiennie uśmiechnął się do mnie. Położył mnie na ogromnym łóżku i powoli zaczął się oddalać.
- Thomas..
- Tak ?
- Dziękuję - ponownie siatkarz uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sypialni. Wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.
Obudziłam się o ósmej, kiedy wyszłam z sypialni Thomas spał na kanapie. Wzięłam się za gotowanie, postanowiłam zrobić jajecznice z pomidorami. Kiedy już kończyłam zaóważyłam że koc którym przykryty był siatkarz spadł na ziemię. Podniosłam go z podłogi i powoli przykryłam mężczyzne. Wyglądał tak słodko kiedy spał.
- Co ty robisz ?
- Przepraszam, myślałam że śpisz, koc ci spadł... - ale mi było w tym momencie wstyd. Zarumieniłam się i podeszłam do blatu w kuchni - zrobiłam śniadanie - siatkarz wstał, podszedł do mnie i wziął oba talerze ze śniadaniem.
- Dzięki ! - położył je na stole - Nie idziesz jeść ?
- Idę tylko tak się zastanawiam... będziesz jadł bez koszulki - siatkarz ze zdziwieniem spojrzał na mnie. Po chwili zaóważył że rzeczywiście nie ma na sobie bluzki.
- O kurde ! Sorry ! - zawstydzony poszedł do siebie do sypialni po ubranie. Kiedy przyszedł  zjedliśmy śniadanie.
- Thomas, zawiózł byś mnie do rodziców ? -  spojrzałam na siakarza.
- Nie zostaniesz ??? - uśmiechnął się do mnie, a ja zaśmiałam się pod nosem - Jasne, że cię zawiozę.
------------------------------------------------------
Hej, wzięłam sobie do serca ostatni komentarz i postanowiłam dodać coś jeszcze, może nie jest tego dużo, ale jak na razie to wszystko co mam =) 
 Co myślicie o tym rozdziale ? Dziękuję za każde wyświtlenie, za każdy komentarz... jesteście świetne :* 

Erbon ^.^ 

środa, 20 lipca 2016

Rozdział III

 Spojrzałam na amerykanina.                                                  
- Damian musicie mi wszystko powiedzieć co się wydarzyło na tej imprezie - ponownie mój profesjonalny adwokacki głos się odezwał. - Bez owijania w bawełne !
- Dobra to może ja opowiem ! - powiedział libero - po tym jak Damian dość porządnie po pił, podeszła do niego Julia. Wtedy wyznała mu miłość...                    
- Chwila... ! Jaka Julia... ? Jaką miłość ?! - spytał amerykanin, zdziwiony tak samo jak ja ! - Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałeś ?! - chłopak nerwowo podniósł głos.                                      
- Ta Julka, która jest chyba na każdym naszym meczu... ona nie raz wyznawała miłość siatkarzom ale jeszcze nikt nie zareagował tak jak ty.            
- To znaczy  ?                                                                                              
- No... więc... Powiedziałeś że jest grubą krową i nie mógł byś na kogoś takieg patrzeć, a co dopiero z nim być. - spojrzałam na wysokiego siatkarza który od razu stracił w moich oczach - poczym poszłeś do toalety. Ona ciebie przeprosiła, przytuliła i podszedł jakiś wielkolud i dał ci w twarz. - Damian spojrzał na mnie, wiedział że to co powiedział uderzyło we mnie z podwójną siłą.
- Ale ja nie chciałem jej zranić, przecież byłem pijany - spojrzałam na niego.    
Może on naprawdę nie chciał ... ? Nieraz mówimy słowa których później żałuje

Z samego rana pojechałam z chłopakami na komendę. Zgłosiliśmy tą sprawę. Thomas nie chciał żeby o całej sprawie dowiedziały się media, bo to mogłoby zakończyć jego karierę. Nie chcieliśmy aby doszło do rozprawy w której oskarżonym miałby być Tom.

Wróciłam do domu, zastałam w nim Sarę i jakiegoś nieznajomego mi mężczyzne. Sara spojrzała na mnie zdziwiona. Ja uśmiechnięta stałam w przedpokoju. Nagle dziewczyna jakby się ocknęła.                                                
- J-Ja tylko na chwilkę przyszłam - wydusiła z siebie kobieta.            
- Nie przedstawisz mi.. - nie zdążyłam dokończyć kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. To było trochę dziwne. Rozumiem że dziewczyna mogła poczuć się "speszona" ale wydawała się być wręcz wystraszona. Nie podobała mi się ta sytuacja ale nie chciałam bawić się w detektywa, jak narazie najważniejszą sprawą było... dowieść niewinności Thomasa.
Wieczorem zadowolona dziewczyna wróciła do mieszkania, ja z setką pytań siedziałam w salonie i oglądałam jakiś serial. Kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi przyciszyłam telewizor aby móc spokojnie z siostrą porozmawiać.
- Hejka ! Dobrze się bawiłaś ? - zaczęłam. Dziewczyna spojrzała na mnie i jakby nagle przypomniała sobie sytuację z przed 8 godzin.
- Aga, kuuurde... przepraszam. Nie chciałam ci tego mówić bo wiem jak byś na niego zareagwała. To był Maciek - myślałam że się przesłyszałam - Tak ten Maciek przez którego popadłaś w depresję, ale Aga on się zmienił.                                             Taa.. i ja mam w to ówierzyć ?!                
Nic nie odpowiedziałam, po prostu wyszłam z mieszkania ze łzami w oczach. Zarzuciłam kurtkę i ubrałam pierwsze lepsze buty które zobaczyłam.
Włóczyłam się całą noc po mieście, wiedziałam że jest tylko jedno miejsce w którym mogę się wyciszyć.

  Była 22, po raz kolejny na ekranie telefonu wyświetlił się numer mojej siostry. Usiadłam przy rzece.
- Aga ?! Co się stało - spojrzałam za siebie. To był Thomas - co ty tu robisz ?
- Myślę... to było moje ulubione miejsce w Rzeszowie - siatkarz usiadł obok mnie - Kiedy tydzień temu tu przyjechałam czułam się tak samo jak w czasie mojej przeprowadzki, a teraz... teraz się boje że mój koszmar powróci - z mojego oka popłynęła łza. Thomas siedział wsłuchany w moje słowa. Wydawał mi się wtedy jedną z najbliżysz osób w moim życiu, dlatego opowiedziałam mu moją historię, całkiem jakbym zapomniała o sytuacji z tą Julią, nie miałam wtedy nawet siły się na niego gniewać. Wpatrzona w wodę ze łzami w oczach ufałam mu i chciałam żeby powiedział że wszystko będzie dobrze.
- Przytulisz mnie ? - z moich oczu dalej płynął strumień łez. Siatkarz uśmiechnął się do mnie i objoł mnie potężnymi ramionami.
------------------------------------------------------------------
Hejka ! Jak wam się podoba III rozdział ? Oczywiście z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy. Teraz mogę mieć dość mało czasu na pisanie ( to ze względu na ŚDM ) ,więc musicie uzbroić się w cierpliwość. 
Do napisania xD
Erbon ^.^

czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział II

                    Następnego dnia postanowiłam spotkać się z Damianem. Sara powiedziała mi że z samego rana będzie nie gdzie indziej jak na siłowni. Gdy weszłam do pomieszczenia od razu rzucił mi się w oczy umięśniony libero.                                      
- Damian ?!            
- Autograf czy zdjęcie ? - spojrzałam na siatkarza zdziwiona.
- Tak się wita przyjaciół po 7 latach ?
- Agnieszka ?! Ja nie mogę ! Jak ty wyglądasz !
- Co ?!
- Zmieniłaś się ! - Damian spojrzał na mnie.
Rozmawialiśmy ze sobą jakieś trzy godziny. Damian pokazał mi Rzeszów, wspominaliśmy, śmialiśmy się. Było cudownie. Damian był dla mnie bardzo ważny, był przy mnie kiedy niesamowicie potrzebowałam pomocy drugiego człowieka, zaufałam mu i mnie nie zawiódł, dodatkowo to właśnie on wyciągnoł mnie z depresji. Przez te 7 lat pisaliśmy do siebie, dzwoniliśmy.
Tydzień w Rzeszowie minął spokojnie, albo inaczej mówiąc ... nudno. Poszukiwałam własnego mieszkania. Siedziałam spokojnie w bloku kiedy dostałam dziwny telefon.
- Aga, kurde ! Potrzebuje twojej pomocy ! Zaraz tam będę z kolegą !
- Ale Damian ! Co sie stało ?! - chłopak rozłączył się. Nie upłynęło 30 minut kiedy do mojego mieszkania wpadł roztrzęsiony siatkarz.
- Kurde Aga ! Przepraszam że tak nagle wpadam ! Kurde ! Mój kumpel.. Tomek ma problem ! Musisz mu pomóc ! - uśmiechnęłam się do siatkarza, zawsze kiedy był zdenerwowany co drugie zdanie mówił "kurde". Niesamowicie mnie to śmieszyło.
- To gdzie on jest ?!
- W moim mieszkaniu... pijany. - spojrzałam na chłopaka.
- Dobra zrobimy tak. Postaw go na nogi i spotkamy się jutro o 13 w parku - Damian przytaknął i wybiegł z mieszkania.
                            Następnego dnia punkt 13 czekałam na Damiana i tego jego kolegę. Niecierpliwiłam się bo nieznosiłam jak ktoś się spóźnia. Po 30 minutach zaóważyłam dwie osoby zmierzające w moją stronę. Kolega Damiana na moje oko miał jakieś 2 metry wzrostu, co wyglądało niesamowicie kiedy szli obok siebie! Chłopak ubrany był w szare dresy, czapkę z daszkiem i przyciemniane okulary. Przywitałam się z nimi, ale nieznajomy mi mężczyzna nie wydusił z siebie ani jednego słowa.
- Aga, ja muszę lecieć, mam coś do załatwienia. Zostawię was samych !        
- Co ?! - bez słowa wyjaśnienia Damian poszedł w swoją drogę.                      
Spojrzałam na wysokiego mężczyzne.                                                                    
- Dobra ! Musisz mi opowiedzieć dokładnie o co chodzi, bo Damian wczoraj wpadł do mieszkania i nie powiedział nic, oprócz tego, że masz jakiś problem - zaczełam.
Rany.. Aga pamiętaj że kiedy coś mówisz raz na jakiś czas powinnaś wziąć oddech !       Chłopak uniósł brew.                                        
- Nie rozumiem cię ! Pochodzę z USA - powiedział po angielsku mężczyzna. Poczułam jakby ktoś rzucił na mnie klątwe. Stałam wpatrzona na niego jak w kosmitę        
- Sorry, Damian nie zdążył mi o tym wspomnieć - byłam na niego zła... nie ja byłam wściekła. Przyjaciel zostawił mnie sam z jakimś chłopakiem i niezdążył wspomnieć że jest amerykaninem ! Na szczęście mój angielski był...hmm nie chwaląc się perfekcyjny.                                                                                  
Powtórzyłam moje pytanie tym razem po angielsku.                                          
- Szczerze tamtą noc mało co pamiętam. Poszliśmy świętować zwycięstwo. Wybraliśmy się do klubu i można powiedzieć że zaszalałem. - amerykanin uśmichnął się i zamilkł.                                                                                              
- Kontynuuj.                                                                                                      
- Nie przeszkadza ci że mam na sobie okulary. To chyba trochę niekulturalne tak rozmawiać.                            
- Nie przestań. Mów dalej.                                              
- Z tego co jeszcze pamiętam to tańczyłem z jakąś dziewczyną, pamiętam że była dość sporych rozmiarów, później była jakaś bójka i wylądowałem na komisariacie, postawili mi zarzuty posiadania narkotyków                                              
- Kiedy to było ? - spytałam moim profesjonalnym, adwokackim głosem :)    
Kurde... Aga. Jaka ty jesteś profeszyn !                                                                      
- W sobotę.                                                                                                                  
- A więc zapewne przesłuchanie...                                  
- Mam jutro - dokończył. - Dziękuje że starasz się mi pomóc.                        
- Nie musisz dziękować. - spojrzałam na niego. Czułam że skądś go kojarze- Spotkamy się dzisiaj wieczorem. Przyjedź do mnie z Damianem.
Siatkarz przytulił mnie na pożegnanie.
                     Wieczorem około 20, wpadł do mnie przerażony Damian i Tomek. Myślałam że w końcu zobaczę twarz amerykanina, ale po pierwsze przyszedł w okularach, a kiedy je zdjął wcale nie zwróciłam na niego uwagi.      
- Aga mamy problem ! Thomas dostał dzisiaj taki list - Damian położył przedemną szarą kopertę. Sara spojrzała na mnie.                                                          
- To ja może zrobię herbatę.                                                              
Otworzyłam kopertę i to co zobaczyłam... po prostu mnie zatkało. Było tam zdjęcie moje i Thomasa jak się przytulamy. Byłam przerażona ale to nie koniec. W środku był jeszcze list. "UWAŻAJ NA SWOJĄ DZIEWCZYNĘ".
---------------------------------------------------
Hej ! Mam nadzieję ża ten rodział wam się spodobał.
Chciałabym strasznie podziękować za komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Tego dnia nie było mnie praktycznie przez cały dzień w domu,
więc nie miałam wifi. 
Wróciłam do domu na mecz i włączyłam bloga.
Gdybyście widzieli moją minę, kiedy zobaczyłam te dwa pozytywne komentarze ! ^.^ 
Jest to niesamowicie motywjące.
Dziękuję <3

Erbon
Piszcie co myślcie o tym rozdziale ^.^ 

wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział I

                       Dziękujemy że skorzystali państwo z naszych lini lotniczych. Życzymy miłego dnia. Przemiły głos pani stewardesy zamilkł, a ja przepełniona emocjami wysiadłam z samolotu. Aga już prawie jesteś w domu !  To było coś niesamowitego, po 7 latach rozłąki wrócić do Rzeszowa. Byłam ogromnie ciekawa czy to miasto które niestety nie wspominam dobrze chodź trochę się zmieniło.
Po odebraniu bagaży zamówiłam taksówkę. Pogoda była przepiękna, środek lata dawał się we znaki olbrzymymi upałami. Po 15 minutach byłam obok mojego domu, który szczerze mówiąc nic a nic się nie zmienił. Wysiadłam z taksówki, po wyjęciu bagaży przez zielonookiego blondyna ruszyłam w stronę domu. Spojrzałam w stronę okna z którego przez chwilę można było ujrzeć rozanieloną twarz mojej mamy, stanęłam przed drzwiami, niestety osoba stojąca po drugiej stronie ubiegła mnie w otworzeniu ich.                                                                                                          
- Aguś wróciłaś ! - krzykneła mama i od razu przytuliła mnie. - tak tęskniłam.
Po chwili zza rogu wychylił się dojrzały mężczyzna.                                                    
- Witam panią adwokat. - Mężczyzna z uśmiechem podszedł w moją stronę, a ja ze łzami w oczach zostawiając walizki w drzwiach, spojrzałam na niego                  
- Tatuś ! - zaśmiłam się jak mała dziewczynka i podbiegłam aby poczuć się znów bezpiecznie w ojczynych objęciach.
Usiadłam w kuchni bardzo dobrze mi znajomej, pełnej wspomnień. Przedemną zaparzona, ulubiona herbata mojej mamy . Siedziałam w milczeniu które wcale mi nie przeszkadzało, a moi rodzice wpatrzeni we mnie jak w obrazek, raz po raz uśmiechali się w moją stronę.
- Chciałabym odwiedzić Sarę - mama spojrzała na tatę i nagle ich uśmiechy znikł z ich twarzy.                            
- Dobrze ja cię zawiozę. To może zadzwoń do niej że przyjedziesz.                  
- Wolę jej zrobić niespodziankę, tak jak wam. Więc proszę nie dzwońcie do niej.
- Dobrze, a odwiedzisz dzisiaj Damiana ? - mama wystrzerzyła ząbki, promienny uśmiech wrócił na jej twarz. Gdy tylko rozmawiałyśmy musiał pojawić się temat - Ja+Damian .                            
- Tak, jesteśmy PRZYJACIÓŁMI, więc postaram sie z nim zobaczyć.
             
Około godziny 18 tata zawiózł mnie pod blok Sary. Osiedle było zadbane i można było zaóważyć że mieszkały tam zamożne rodziny. Ucieszyłam się że Sarze się powodzi, tata otworzył drzwi i pomógł znaleźć mi piętro Sary. Chwyciłam za klamkę gdy, nagle z mieszkania z którego dobiegał duży chałas wyszedł wysoki  mężczyzna, ledwo co mógł ustać na nogach, a moje oczy pełne pogardy zmierzyły go wzrokiem. Mężczyzna spojrzał na mnie z głupkowatym uśmiechem na twarzy, zachwiał się i zamróczał niewyraźnie. Spojrzałam na mojego tatę. Wiedziałam jak bardzo gardzi takimi ludźmi.                                                      
- Chodź kochanie on nawet nie zasługuje na naszą uwagę.                                                 Pokiwałam głową i weszłam do mieszkania Sary. Cicho położyłam klucze na blacie i stanełam na środku salonu. Mieszkanie było prześliczne, zachowane w jednolitych kolorach które dobrze się ze sobą zgrywały. Sara wyszła z łazienki i osłupiała, patrzyła w moją stronę.                                                            
- Co ? Nie przytulisz siostry ? - spytałam z lekkim uśmiechem na twarzy.                    
- Aga ?! To naprawdę ty ! Zmieniłaś się... jesteś śliczna - ze łami w oczach przyznała Sara.                                            
- Ty też ... już nie jesteś małą dziewczynką jak 7 lat temu.                                                                              
*** Sara
Aga oddaliła się i zaczęła podziwiać moje mieszkanie. Tata zdenerwowany spojrzał na mnie.      
- Gdzie on jest ?
- Wyjechał na tydzień. - wyszeptałam.
- Powiesz jej.
- Dajmy jej trochę czasu.
------------------------------------------------
Mam nadzieję że choć trochę rozdział wam się podobał. Szczerze powiem, że sama miałam ogromny problem z tą książką. Wczoraj usiadłam i chyba pierwszy raz się tak wciągłam, że pisałam... właściwie bez przerwy. Wcześniej narzekałam na brak weny. 

Następny post postaram się wstawić pojutrze 
Buziaki :* 
Erbon ^.^

niedziela, 10 lipca 2016

Prolog

                          Agnieszka w wieku 18 lat musiała przeprowadzić się do Rzeszowa, rozstać się z przyjaciółmi, z miłością. Przed nią otworzyły się nowe drzwi, postanowiła nie zmieniać kierunku kształcenia. Dziewczyna nigdy nie narzekała, ale po przeprowadzce jej życie dość szybko zamieniało się w koszmar. Ciągłe nabijanie się z jej figury. Lekcje wf'u przypominały nieraz walki gladiatorów w których najbardziej porządanym celem było jak największe upokorzenie 18-nasto latki. Spotkała na swojej drodze na szczęście osobę którą był Damian i to dzięki niemu wyszła z depresji. Znienawidziła to co do tej pory kochała. Ukończyła drugą klasę liceum wykończona. W jej życiu pojawiła się propozycja wyjazdu do Londynu. Po zakończeniu nauki marzenia o pracy jako fizjoterapeutka wyrzuciła do kosza. Rok temu skończyła studia prawnicze i teraz wraca do Rzeszowa ze zdwojoną siłą.
--------------------------------------------

Jak na Agnieszke zareagują inni ?
Czy pani adwokat będzie potrafiła pomóc ? 
Czy nie powróci dawien koszmar ? 

Dzięki że poświęciliście mi i moim bazgrołom chwilę. Na samym początku Prolog miał wyglądać całkiem inaczej, albo nawet nie wyglądać. Jednak ze względu na to iż dalsze rozdziały mogły by być całkiem niezrozumiałe i nieciekawe postawnowiłam go napisać. Zapraszam do dalszego czytania i proszę o wyrozumiałość to moje pierwsze udostępnione opowiadanie. Za jakiekolwiek błędy przepraszam. 

Pozdrawiam, 
Erbon ^.^