wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział I

                       Dziękujemy że skorzystali państwo z naszych lini lotniczych. Życzymy miłego dnia. Przemiły głos pani stewardesy zamilkł, a ja przepełniona emocjami wysiadłam z samolotu. Aga już prawie jesteś w domu !  To było coś niesamowitego, po 7 latach rozłąki wrócić do Rzeszowa. Byłam ogromnie ciekawa czy to miasto które niestety nie wspominam dobrze chodź trochę się zmieniło.
Po odebraniu bagaży zamówiłam taksówkę. Pogoda była przepiękna, środek lata dawał się we znaki olbrzymymi upałami. Po 15 minutach byłam obok mojego domu, który szczerze mówiąc nic a nic się nie zmienił. Wysiadłam z taksówki, po wyjęciu bagaży przez zielonookiego blondyna ruszyłam w stronę domu. Spojrzałam w stronę okna z którego przez chwilę można było ujrzeć rozanieloną twarz mojej mamy, stanęłam przed drzwiami, niestety osoba stojąca po drugiej stronie ubiegła mnie w otworzeniu ich.                                                                                                          
- Aguś wróciłaś ! - krzykneła mama i od razu przytuliła mnie. - tak tęskniłam.
Po chwili zza rogu wychylił się dojrzały mężczyzna.                                                    
- Witam panią adwokat. - Mężczyzna z uśmiechem podszedł w moją stronę, a ja ze łzami w oczach zostawiając walizki w drzwiach, spojrzałam na niego                  
- Tatuś ! - zaśmiłam się jak mała dziewczynka i podbiegłam aby poczuć się znów bezpiecznie w ojczynych objęciach.
Usiadłam w kuchni bardzo dobrze mi znajomej, pełnej wspomnień. Przedemną zaparzona, ulubiona herbata mojej mamy . Siedziałam w milczeniu które wcale mi nie przeszkadzało, a moi rodzice wpatrzeni we mnie jak w obrazek, raz po raz uśmiechali się w moją stronę.
- Chciałabym odwiedzić Sarę - mama spojrzała na tatę i nagle ich uśmiechy znikł z ich twarzy.                            
- Dobrze ja cię zawiozę. To może zadzwoń do niej że przyjedziesz.                  
- Wolę jej zrobić niespodziankę, tak jak wam. Więc proszę nie dzwońcie do niej.
- Dobrze, a odwiedzisz dzisiaj Damiana ? - mama wystrzerzyła ząbki, promienny uśmiech wrócił na jej twarz. Gdy tylko rozmawiałyśmy musiał pojawić się temat - Ja+Damian .                            
- Tak, jesteśmy PRZYJACIÓŁMI, więc postaram sie z nim zobaczyć.
             
Około godziny 18 tata zawiózł mnie pod blok Sary. Osiedle było zadbane i można było zaóważyć że mieszkały tam zamożne rodziny. Ucieszyłam się że Sarze się powodzi, tata otworzył drzwi i pomógł znaleźć mi piętro Sary. Chwyciłam za klamkę gdy, nagle z mieszkania z którego dobiegał duży chałas wyszedł wysoki  mężczyzna, ledwo co mógł ustać na nogach, a moje oczy pełne pogardy zmierzyły go wzrokiem. Mężczyzna spojrzał na mnie z głupkowatym uśmiechem na twarzy, zachwiał się i zamróczał niewyraźnie. Spojrzałam na mojego tatę. Wiedziałam jak bardzo gardzi takimi ludźmi.                                                      
- Chodź kochanie on nawet nie zasługuje na naszą uwagę.                                                 Pokiwałam głową i weszłam do mieszkania Sary. Cicho położyłam klucze na blacie i stanełam na środku salonu. Mieszkanie było prześliczne, zachowane w jednolitych kolorach które dobrze się ze sobą zgrywały. Sara wyszła z łazienki i osłupiała, patrzyła w moją stronę.                                                            
- Co ? Nie przytulisz siostry ? - spytałam z lekkim uśmiechem na twarzy.                    
- Aga ?! To naprawdę ty ! Zmieniłaś się... jesteś śliczna - ze łami w oczach przyznała Sara.                                            
- Ty też ... już nie jesteś małą dziewczynką jak 7 lat temu.                                                                              
*** Sara
Aga oddaliła się i zaczęła podziwiać moje mieszkanie. Tata zdenerwowany spojrzał na mnie.      
- Gdzie on jest ?
- Wyjechał na tydzień. - wyszeptałam.
- Powiesz jej.
- Dajmy jej trochę czasu.
------------------------------------------------
Mam nadzieję że choć trochę rozdział wam się podobał. Szczerze powiem, że sama miałam ogromny problem z tą książką. Wczoraj usiadłam i chyba pierwszy raz się tak wciągłam, że pisałam... właściwie bez przerwy. Wcześniej narzekałam na brak weny. 

Następny post postaram się wstawić pojutrze 
Buziaki :* 
Erbon ^.^

4 komentarze:

  1. Jest Tomek - jestem ja. Zapowiada się ciekawie :) Czekam na dalszy rozwój akcji i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest Thomas, więc zostaje :)
    Pisz szybko, bo nie mogę się doczekać następnego :)
    Jak będziesz miała chwile czasu zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń