czwartek, 21 lipca 2016

Rozdział IV

Dochodziła północ. Wędrowaliśmy po mieście.
-  Jest mi strasznie głupio.. - spojrzałam zdziwiona na amerykanina - właściwie to zachowałem się w bardzo podobny sposób wobec tej dziewczyny, jak Ma-ma...
- Maciek - pomogłam siatkarzowi
- Właśnie ! Jak ten gość wobec ciebie.
- No tak, ale ty byłeś pijany i zapewne zdarzyło ci się to raz. Ja przeżywałam to w szkole codziennie.
- A może on się zmienił ? - chłopak spojrzał na mnie. Chciałam mu coś odpowiedzieć ale właściwie nie wiedziałam co. Szliśmy dalej, byliśmy bardzo zaskoczeni bo nagle usłyszeliśmy jakieś krzyki, śmiechy. Dziewczyna odwrócona do mnie plecami stała zapłakana i powtarzała w kółko "przestańcie". Rzucający wkółko wyzwiskami w jej stronę chłopacy, wogóle nie przejeli się naszą obecnością. Nie tracąc czasu wtrąciłam się w ich "rozmowę"
- Wypad ! Zostawcie ją ! - podbiegłam i stanołam po środku nich.
- O chłopacy ! Laska broni grubaski ! Prawie jak Robin Hood ! - jeden z nich odgarnoł moje włosy spadające na policzek. Thomas poszedł do nas i po chwili dżentelmen który dobierał się do moich włosów wylądował na ziemi.
- Gościu ! Złamałeś mi nos ! - wstał i powoli zaczoł oddalać się od nas.
- Co ty tylko trochę krwawi - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Dlaczego Thomasa nie było przy mnie kiedy to ja byłam ofiarą takich wyzwisk. Chłopacy poszli w przeciwną stronę, kiedy spostrzegłam że dziewczyna oddala się od nas. Bałam się że zrobi sobie to co ja kiedyś chciałam sobie zrobić. Starałam się ją dogonić ale na swoje nieszczęście tej nocy postanowiłam założyć buty na koturnie.
- Daj spokój ! Nie dogonisz jej ! - Thomas złapał mnie za rękę, a ja poczółam jak moja kostka zmienia swój naturalny kształt.
- Ałałał... Thomas moja noga ! - poczółam niewyobrażalny ból. Obok mnie była ławka na której szybko usiadłam.
- Aga co się dzieje ? - siatkarz kucnoł przede mną i ściągnoł z mojej nogi buta - Kto stworzył to ustrojstwo ?!
- Słyszałam że jakiś mężczyzna.
- Widzę że humor dopisuje ! - siatkarz spojrzał na mnie - Obejmij mnie !
Amerykanin wzioł mnie na ręce.
- Co ty robisz ?
- Muszę cię z tąd wziąść ! Mieszkam niedaleko.
- Nie, przestań ! Nie musisz ! - nie chciałam robić kłopotu.
- Wolisz jechać do swoich rodziców i o północy ich budzić ? - siatkarz lekko uniósł brew i uśmiechnoł się w moją stronę jakby wiedział że nie mam wyjścia. W zasadzie to go nie miałam. Po chwili byliśmy już w mieszkaniu Thomasa. Chłopak położył mnie na kanapie stojącej na środku salonu. Spojrzał raz jeszcze na moją kostkę.
- Nic tu nie widzę, nie pojawił się żaden krwiak, boli cię jeszcze ?
- Znacznie mniej... skręcona ?
- Lekko - siatkarz zrobił mi odład z lodu - masz szczęście ! Jeszcze raz cię zobaczę w takich butach to...
- Dobrze... MAMO !! - z uśmiechem na twarzy przyznałam siatkarzowi.
- Mówię serio, przez jakiś czas będziesz musiała zrezygnować z tego ustrojstwa - siatkarz ponownie wziął mnie na ręce.
- Co ty znowu robisz ?! - ze zdziwieniem spytałam będąc już na rękach amerykanina.
- Przecież nie będziesz spała na kanapie !
- Ale wiesz że ja mogę chodzić ! To lekki uraz !
- Ciii ! Lepiej nie ryzykować ! - chłopak powiedział z ironią w głosie i promiennie uśmiechnął się do mnie. Położył mnie na ogromnym łóżku i powoli zaczął się oddalać.
- Thomas..
- Tak ?
- Dziękuję - ponownie siatkarz uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sypialni. Wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.
Obudziłam się o ósmej, kiedy wyszłam z sypialni Thomas spał na kanapie. Wzięłam się za gotowanie, postanowiłam zrobić jajecznice z pomidorami. Kiedy już kończyłam zaóważyłam że koc którym przykryty był siatkarz spadł na ziemię. Podniosłam go z podłogi i powoli przykryłam mężczyzne. Wyglądał tak słodko kiedy spał.
- Co ty robisz ?
- Przepraszam, myślałam że śpisz, koc ci spadł... - ale mi było w tym momencie wstyd. Zarumieniłam się i podeszłam do blatu w kuchni - zrobiłam śniadanie - siatkarz wstał, podszedł do mnie i wziął oba talerze ze śniadaniem.
- Dzięki ! - położył je na stole - Nie idziesz jeść ?
- Idę tylko tak się zastanawiam... będziesz jadł bez koszulki - siatkarz ze zdziwieniem spojrzał na mnie. Po chwili zaóważył że rzeczywiście nie ma na sobie bluzki.
- O kurde ! Sorry ! - zawstydzony poszedł do siebie do sypialni po ubranie. Kiedy przyszedł  zjedliśmy śniadanie.
- Thomas, zawiózł byś mnie do rodziców ? -  spojrzałam na siakarza.
- Nie zostaniesz ??? - uśmiechnął się do mnie, a ja zaśmiałam się pod nosem - Jasne, że cię zawiozę.
------------------------------------------------------
Hej, wzięłam sobie do serca ostatni komentarz i postanowiłam dodać coś jeszcze, może nie jest tego dużo, ale jak na razie to wszystko co mam =) 
 Co myślicie o tym rozdziale ? Dziękuję za każde wyświtlenie, za każdy komentarz... jesteście świetne :* 

Erbon ^.^ 

środa, 20 lipca 2016

Rozdział III

 Spojrzałam na amerykanina.                                                  
- Damian musicie mi wszystko powiedzieć co się wydarzyło na tej imprezie - ponownie mój profesjonalny adwokacki głos się odezwał. - Bez owijania w bawełne !
- Dobra to może ja opowiem ! - powiedział libero - po tym jak Damian dość porządnie po pił, podeszła do niego Julia. Wtedy wyznała mu miłość...                    
- Chwila... ! Jaka Julia... ? Jaką miłość ?! - spytał amerykanin, zdziwiony tak samo jak ja ! - Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałeś ?! - chłopak nerwowo podniósł głos.                                      
- Ta Julka, która jest chyba na każdym naszym meczu... ona nie raz wyznawała miłość siatkarzom ale jeszcze nikt nie zareagował tak jak ty.            
- To znaczy  ?                                                                                              
- No... więc... Powiedziałeś że jest grubą krową i nie mógł byś na kogoś takieg patrzeć, a co dopiero z nim być. - spojrzałam na wysokiego siatkarza który od razu stracił w moich oczach - poczym poszłeś do toalety. Ona ciebie przeprosiła, przytuliła i podszedł jakiś wielkolud i dał ci w twarz. - Damian spojrzał na mnie, wiedział że to co powiedział uderzyło we mnie z podwójną siłą.
- Ale ja nie chciałem jej zranić, przecież byłem pijany - spojrzałam na niego.    
Może on naprawdę nie chciał ... ? Nieraz mówimy słowa których później żałuje

Z samego rana pojechałam z chłopakami na komendę. Zgłosiliśmy tą sprawę. Thomas nie chciał żeby o całej sprawie dowiedziały się media, bo to mogłoby zakończyć jego karierę. Nie chcieliśmy aby doszło do rozprawy w której oskarżonym miałby być Tom.

Wróciłam do domu, zastałam w nim Sarę i jakiegoś nieznajomego mi mężczyzne. Sara spojrzała na mnie zdziwiona. Ja uśmiechnięta stałam w przedpokoju. Nagle dziewczyna jakby się ocknęła.                                                
- J-Ja tylko na chwilkę przyszłam - wydusiła z siebie kobieta.            
- Nie przedstawisz mi.. - nie zdążyłam dokończyć kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. To było trochę dziwne. Rozumiem że dziewczyna mogła poczuć się "speszona" ale wydawała się być wręcz wystraszona. Nie podobała mi się ta sytuacja ale nie chciałam bawić się w detektywa, jak narazie najważniejszą sprawą było... dowieść niewinności Thomasa.
Wieczorem zadowolona dziewczyna wróciła do mieszkania, ja z setką pytań siedziałam w salonie i oglądałam jakiś serial. Kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi przyciszyłam telewizor aby móc spokojnie z siostrą porozmawiać.
- Hejka ! Dobrze się bawiłaś ? - zaczęłam. Dziewczyna spojrzała na mnie i jakby nagle przypomniała sobie sytuację z przed 8 godzin.
- Aga, kuuurde... przepraszam. Nie chciałam ci tego mówić bo wiem jak byś na niego zareagwała. To był Maciek - myślałam że się przesłyszałam - Tak ten Maciek przez którego popadłaś w depresję, ale Aga on się zmienił.                                             Taa.. i ja mam w to ówierzyć ?!                
Nic nie odpowiedziałam, po prostu wyszłam z mieszkania ze łzami w oczach. Zarzuciłam kurtkę i ubrałam pierwsze lepsze buty które zobaczyłam.
Włóczyłam się całą noc po mieście, wiedziałam że jest tylko jedno miejsce w którym mogę się wyciszyć.

  Była 22, po raz kolejny na ekranie telefonu wyświetlił się numer mojej siostry. Usiadłam przy rzece.
- Aga ?! Co się stało - spojrzałam za siebie. To był Thomas - co ty tu robisz ?
- Myślę... to było moje ulubione miejsce w Rzeszowie - siatkarz usiadł obok mnie - Kiedy tydzień temu tu przyjechałam czułam się tak samo jak w czasie mojej przeprowadzki, a teraz... teraz się boje że mój koszmar powróci - z mojego oka popłynęła łza. Thomas siedział wsłuchany w moje słowa. Wydawał mi się wtedy jedną z najbliżysz osób w moim życiu, dlatego opowiedziałam mu moją historię, całkiem jakbym zapomniała o sytuacji z tą Julią, nie miałam wtedy nawet siły się na niego gniewać. Wpatrzona w wodę ze łzami w oczach ufałam mu i chciałam żeby powiedział że wszystko będzie dobrze.
- Przytulisz mnie ? - z moich oczu dalej płynął strumień łez. Siatkarz uśmiechnął się do mnie i objoł mnie potężnymi ramionami.
------------------------------------------------------------------
Hejka ! Jak wam się podoba III rozdział ? Oczywiście z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy. Teraz mogę mieć dość mało czasu na pisanie ( to ze względu na ŚDM ) ,więc musicie uzbroić się w cierpliwość. 
Do napisania xD
Erbon ^.^

czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział II

                    Następnego dnia postanowiłam spotkać się z Damianem. Sara powiedziała mi że z samego rana będzie nie gdzie indziej jak na siłowni. Gdy weszłam do pomieszczenia od razu rzucił mi się w oczy umięśniony libero.                                      
- Damian ?!            
- Autograf czy zdjęcie ? - spojrzałam na siatkarza zdziwiona.
- Tak się wita przyjaciół po 7 latach ?
- Agnieszka ?! Ja nie mogę ! Jak ty wyglądasz !
- Co ?!
- Zmieniłaś się ! - Damian spojrzał na mnie.
Rozmawialiśmy ze sobą jakieś trzy godziny. Damian pokazał mi Rzeszów, wspominaliśmy, śmialiśmy się. Było cudownie. Damian był dla mnie bardzo ważny, był przy mnie kiedy niesamowicie potrzebowałam pomocy drugiego człowieka, zaufałam mu i mnie nie zawiódł, dodatkowo to właśnie on wyciągnoł mnie z depresji. Przez te 7 lat pisaliśmy do siebie, dzwoniliśmy.
Tydzień w Rzeszowie minął spokojnie, albo inaczej mówiąc ... nudno. Poszukiwałam własnego mieszkania. Siedziałam spokojnie w bloku kiedy dostałam dziwny telefon.
- Aga, kurde ! Potrzebuje twojej pomocy ! Zaraz tam będę z kolegą !
- Ale Damian ! Co sie stało ?! - chłopak rozłączył się. Nie upłynęło 30 minut kiedy do mojego mieszkania wpadł roztrzęsiony siatkarz.
- Kurde Aga ! Przepraszam że tak nagle wpadam ! Kurde ! Mój kumpel.. Tomek ma problem ! Musisz mu pomóc ! - uśmiechnęłam się do siatkarza, zawsze kiedy był zdenerwowany co drugie zdanie mówił "kurde". Niesamowicie mnie to śmieszyło.
- To gdzie on jest ?!
- W moim mieszkaniu... pijany. - spojrzałam na chłopaka.
- Dobra zrobimy tak. Postaw go na nogi i spotkamy się jutro o 13 w parku - Damian przytaknął i wybiegł z mieszkania.
                            Następnego dnia punkt 13 czekałam na Damiana i tego jego kolegę. Niecierpliwiłam się bo nieznosiłam jak ktoś się spóźnia. Po 30 minutach zaóważyłam dwie osoby zmierzające w moją stronę. Kolega Damiana na moje oko miał jakieś 2 metry wzrostu, co wyglądało niesamowicie kiedy szli obok siebie! Chłopak ubrany był w szare dresy, czapkę z daszkiem i przyciemniane okulary. Przywitałam się z nimi, ale nieznajomy mi mężczyzna nie wydusił z siebie ani jednego słowa.
- Aga, ja muszę lecieć, mam coś do załatwienia. Zostawię was samych !        
- Co ?! - bez słowa wyjaśnienia Damian poszedł w swoją drogę.                      
Spojrzałam na wysokiego mężczyzne.                                                                    
- Dobra ! Musisz mi opowiedzieć dokładnie o co chodzi, bo Damian wczoraj wpadł do mieszkania i nie powiedział nic, oprócz tego, że masz jakiś problem - zaczełam.
Rany.. Aga pamiętaj że kiedy coś mówisz raz na jakiś czas powinnaś wziąć oddech !       Chłopak uniósł brew.                                        
- Nie rozumiem cię ! Pochodzę z USA - powiedział po angielsku mężczyzna. Poczułam jakby ktoś rzucił na mnie klątwe. Stałam wpatrzona na niego jak w kosmitę        
- Sorry, Damian nie zdążył mi o tym wspomnieć - byłam na niego zła... nie ja byłam wściekła. Przyjaciel zostawił mnie sam z jakimś chłopakiem i niezdążył wspomnieć że jest amerykaninem ! Na szczęście mój angielski był...hmm nie chwaląc się perfekcyjny.                                                                                  
Powtórzyłam moje pytanie tym razem po angielsku.                                          
- Szczerze tamtą noc mało co pamiętam. Poszliśmy świętować zwycięstwo. Wybraliśmy się do klubu i można powiedzieć że zaszalałem. - amerykanin uśmichnął się i zamilkł.                                                                                              
- Kontynuuj.                                                                                                      
- Nie przeszkadza ci że mam na sobie okulary. To chyba trochę niekulturalne tak rozmawiać.                            
- Nie przestań. Mów dalej.                                              
- Z tego co jeszcze pamiętam to tańczyłem z jakąś dziewczyną, pamiętam że była dość sporych rozmiarów, później była jakaś bójka i wylądowałem na komisariacie, postawili mi zarzuty posiadania narkotyków                                              
- Kiedy to było ? - spytałam moim profesjonalnym, adwokackim głosem :)    
Kurde... Aga. Jaka ty jesteś profeszyn !                                                                      
- W sobotę.                                                                                                                  
- A więc zapewne przesłuchanie...                                  
- Mam jutro - dokończył. - Dziękuje że starasz się mi pomóc.                        
- Nie musisz dziękować. - spojrzałam na niego. Czułam że skądś go kojarze- Spotkamy się dzisiaj wieczorem. Przyjedź do mnie z Damianem.
Siatkarz przytulił mnie na pożegnanie.
                     Wieczorem około 20, wpadł do mnie przerażony Damian i Tomek. Myślałam że w końcu zobaczę twarz amerykanina, ale po pierwsze przyszedł w okularach, a kiedy je zdjął wcale nie zwróciłam na niego uwagi.      
- Aga mamy problem ! Thomas dostał dzisiaj taki list - Damian położył przedemną szarą kopertę. Sara spojrzała na mnie.                                                          
- To ja może zrobię herbatę.                                                              
Otworzyłam kopertę i to co zobaczyłam... po prostu mnie zatkało. Było tam zdjęcie moje i Thomasa jak się przytulamy. Byłam przerażona ale to nie koniec. W środku był jeszcze list. "UWAŻAJ NA SWOJĄ DZIEWCZYNĘ".
---------------------------------------------------
Hej ! Mam nadzieję ża ten rodział wam się spodobał.
Chciałabym strasznie podziękować za komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Tego dnia nie było mnie praktycznie przez cały dzień w domu,
więc nie miałam wifi. 
Wróciłam do domu na mecz i włączyłam bloga.
Gdybyście widzieli moją minę, kiedy zobaczyłam te dwa pozytywne komentarze ! ^.^ 
Jest to niesamowicie motywjące.
Dziękuję <3

Erbon
Piszcie co myślcie o tym rozdziale ^.^ 

wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział I

                       Dziękujemy że skorzystali państwo z naszych lini lotniczych. Życzymy miłego dnia. Przemiły głos pani stewardesy zamilkł, a ja przepełniona emocjami wysiadłam z samolotu. Aga już prawie jesteś w domu !  To było coś niesamowitego, po 7 latach rozłąki wrócić do Rzeszowa. Byłam ogromnie ciekawa czy to miasto które niestety nie wspominam dobrze chodź trochę się zmieniło.
Po odebraniu bagaży zamówiłam taksówkę. Pogoda była przepiękna, środek lata dawał się we znaki olbrzymymi upałami. Po 15 minutach byłam obok mojego domu, który szczerze mówiąc nic a nic się nie zmienił. Wysiadłam z taksówki, po wyjęciu bagaży przez zielonookiego blondyna ruszyłam w stronę domu. Spojrzałam w stronę okna z którego przez chwilę można było ujrzeć rozanieloną twarz mojej mamy, stanęłam przed drzwiami, niestety osoba stojąca po drugiej stronie ubiegła mnie w otworzeniu ich.                                                                                                          
- Aguś wróciłaś ! - krzykneła mama i od razu przytuliła mnie. - tak tęskniłam.
Po chwili zza rogu wychylił się dojrzały mężczyzna.                                                    
- Witam panią adwokat. - Mężczyzna z uśmiechem podszedł w moją stronę, a ja ze łzami w oczach zostawiając walizki w drzwiach, spojrzałam na niego                  
- Tatuś ! - zaśmiłam się jak mała dziewczynka i podbiegłam aby poczuć się znów bezpiecznie w ojczynych objęciach.
Usiadłam w kuchni bardzo dobrze mi znajomej, pełnej wspomnień. Przedemną zaparzona, ulubiona herbata mojej mamy . Siedziałam w milczeniu które wcale mi nie przeszkadzało, a moi rodzice wpatrzeni we mnie jak w obrazek, raz po raz uśmiechali się w moją stronę.
- Chciałabym odwiedzić Sarę - mama spojrzała na tatę i nagle ich uśmiechy znikł z ich twarzy.                            
- Dobrze ja cię zawiozę. To może zadzwoń do niej że przyjedziesz.                  
- Wolę jej zrobić niespodziankę, tak jak wam. Więc proszę nie dzwońcie do niej.
- Dobrze, a odwiedzisz dzisiaj Damiana ? - mama wystrzerzyła ząbki, promienny uśmiech wrócił na jej twarz. Gdy tylko rozmawiałyśmy musiał pojawić się temat - Ja+Damian .                            
- Tak, jesteśmy PRZYJACIÓŁMI, więc postaram sie z nim zobaczyć.
             
Około godziny 18 tata zawiózł mnie pod blok Sary. Osiedle było zadbane i można było zaóważyć że mieszkały tam zamożne rodziny. Ucieszyłam się że Sarze się powodzi, tata otworzył drzwi i pomógł znaleźć mi piętro Sary. Chwyciłam za klamkę gdy, nagle z mieszkania z którego dobiegał duży chałas wyszedł wysoki  mężczyzna, ledwo co mógł ustać na nogach, a moje oczy pełne pogardy zmierzyły go wzrokiem. Mężczyzna spojrzał na mnie z głupkowatym uśmiechem na twarzy, zachwiał się i zamróczał niewyraźnie. Spojrzałam na mojego tatę. Wiedziałam jak bardzo gardzi takimi ludźmi.                                                      
- Chodź kochanie on nawet nie zasługuje na naszą uwagę.                                                 Pokiwałam głową i weszłam do mieszkania Sary. Cicho położyłam klucze na blacie i stanełam na środku salonu. Mieszkanie było prześliczne, zachowane w jednolitych kolorach które dobrze się ze sobą zgrywały. Sara wyszła z łazienki i osłupiała, patrzyła w moją stronę.                                                            
- Co ? Nie przytulisz siostry ? - spytałam z lekkim uśmiechem na twarzy.                    
- Aga ?! To naprawdę ty ! Zmieniłaś się... jesteś śliczna - ze łami w oczach przyznała Sara.                                            
- Ty też ... już nie jesteś małą dziewczynką jak 7 lat temu.                                                                              
*** Sara
Aga oddaliła się i zaczęła podziwiać moje mieszkanie. Tata zdenerwowany spojrzał na mnie.      
- Gdzie on jest ?
- Wyjechał na tydzień. - wyszeptałam.
- Powiesz jej.
- Dajmy jej trochę czasu.
------------------------------------------------
Mam nadzieję że choć trochę rozdział wam się podobał. Szczerze powiem, że sama miałam ogromny problem z tą książką. Wczoraj usiadłam i chyba pierwszy raz się tak wciągłam, że pisałam... właściwie bez przerwy. Wcześniej narzekałam na brak weny. 

Następny post postaram się wstawić pojutrze 
Buziaki :* 
Erbon ^.^

niedziela, 10 lipca 2016

Prolog

                          Agnieszka w wieku 18 lat musiała przeprowadzić się do Rzeszowa, rozstać się z przyjaciółmi, z miłością. Przed nią otworzyły się nowe drzwi, postanowiła nie zmieniać kierunku kształcenia. Dziewczyna nigdy nie narzekała, ale po przeprowadzce jej życie dość szybko zamieniało się w koszmar. Ciągłe nabijanie się z jej figury. Lekcje wf'u przypominały nieraz walki gladiatorów w których najbardziej porządanym celem było jak największe upokorzenie 18-nasto latki. Spotkała na swojej drodze na szczęście osobę którą był Damian i to dzięki niemu wyszła z depresji. Znienawidziła to co do tej pory kochała. Ukończyła drugą klasę liceum wykończona. W jej życiu pojawiła się propozycja wyjazdu do Londynu. Po zakończeniu nauki marzenia o pracy jako fizjoterapeutka wyrzuciła do kosza. Rok temu skończyła studia prawnicze i teraz wraca do Rzeszowa ze zdwojoną siłą.
--------------------------------------------

Jak na Agnieszke zareagują inni ?
Czy pani adwokat będzie potrafiła pomóc ? 
Czy nie powróci dawien koszmar ? 

Dzięki że poświęciliście mi i moim bazgrołom chwilę. Na samym początku Prolog miał wyglądać całkiem inaczej, albo nawet nie wyglądać. Jednak ze względu na to iż dalsze rozdziały mogły by być całkiem niezrozumiałe i nieciekawe postawnowiłam go napisać. Zapraszam do dalszego czytania i proszę o wyrozumiałość to moje pierwsze udostępnione opowiadanie. Za jakiekolwiek błędy przepraszam. 

Pozdrawiam, 
Erbon ^.^