poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział VI

- Coś się stało.. ?
- Nie, nie tylko jestem zmęczona
- To cię odwiozę, niedaleko zaparkowałem samochód - zaczęłam oddalać się od amerykanina.
- Nie na prawdę, nie trzeba - poszłam przyśpieszając krok, nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Kiedy doszłam na przystanek autobusowy zauważyłam że conajmniej 2 minuty temu odjechał mi ostatni bus. Zaczęłam szukać telefonu, po tym jak przeszukałam całą torebkę, uświadomiłam sobie że zostawiłam go w hotelu. Najbliższy postój taksówek jest... nie mam bladego pojęcia gdzie. 
No cóż... Aga idziemy na nóżkach. Powiedziałam do siebie i ruszyłam odważnym krokiem uważając jednak na moją nogę o której jakoś wcześniej... zapomniałam. Nie minęło 5 minut kiedy obok mnie pojawił się samochód, nie było by w tym nic niezwykłego (bo przecież szłam tuż obok drogi) gdyby nie fakt że samochód się zatrzymał i powoli szyba zatrzęła się odsówać.
- Cześć - usłyszałam dobrze znany mi głos, który starannie wypowiada to słowo po polsku - To może jednak cię podwiozę ? - kontynuował po angielsku. Uśmiechnięta spojrzałam na chłopaka i wsiadłam do samochodu. Jechaliśmy bez słowa raz po raz wpatrując się w siebie.
- Thomas... ? Dalej się gniewasz o to co powiedziałam ? - spojrzałam na siatkarza, który powoli odwrócił głowę w moją stronę.
- Na początku owszem byłem zły, to dlatego że wysoko cenie sobie twoj zdanie, ale już nie mam ci za złe.
- Jeszcze raz cię przepraszam, wiem że może nie powinnam o to pytać ale co się stało że wtedy się tak upiłeś ?
- Nie chcę o tym za bardzo rozmawiać. Przepraszam
- Nie musisz przepraszać, nie powinnam cię o to wypytywać, nie jestem już przecież twoim adwokatem - zaśmiałam się. Amerykanin ponownie na mnie spojrzał.
- Pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć, nie chcę urywać z tobą kontaktu.
- Nie mam takiego zamiaru.
Około godziny 20 byliśmy obok mojego hotelu. Rzuciłam ponownie uśmiechem do siatkarza, zbliżyłam cię w celu przytulenia męczyzny. Poczułam jednak pocałunek na moim policzku, po plecach przeszły mi ciarki.
Po zakończeniu całej sprawy z narkotykami moje życie nabrało... szarości. Codziennie rano szłam poćwiczyć, kolejny tydzień minął na nic nie robieniu poza tym że szukałam mieszkania. Potrzebowałam znaleźć jakieś zajęcie, ale jedyne co w tamtym momencie było do wzięcia to miejsce na kasie w Biedronce. Bałam się że będe musiała wrócić do Londynu ponieważ firma nie radziła sobie w Polsce tak dobrze jak w Anglii. Wakacje powoli się kończyły. W piątek pojechałam odwiedzić rodziców.
- Kochanie znalazłaś już mieszkanie ? A jak z twoją pracą ?
- Też się cieszę że was widzę ! - uwielbiam kiedy rodzice o wszystko mnie wypytują - szukam mieszkania i już nawet jedno wypatrzyłam
W pokoju rozniósł się hałas wywołany przez mój telefon. Spojrzałam zaciekawiona na wyświetlacz. Dostałam SMS'a od Thomasa " Czy pani adwokat ma może czas w nabliższą sobotę ? ". Wiadomość od amerykanina sprawiła na mojej twarzy uśmiech. " A jeśli mam ? ". W domu nastała cisza, rodzice wpatrzeni na mnie, a ja z głupkowatym uśmiechem na twarzy czekałam na kolejny sms od siatkarza. " Masz czas ? Dzisiaj o 13  ". Byłam ciekawa co Thomas odemnie chce więc się zgodziłam, o 11 szybko wróciłam do hotelu, po ubraniu się i umalowaniu zadzwoniłam na taksówkę która podwiozła mnie pod Centrum Handlowe. Krocząc w stronę kawiarni ujrzałam wysoką postać idącą w moją stronę. Thomas spojrzał na mnie tymi uroczymi oczkami rzucając nie brzydki uśmiech.
- Cześć słonce, miło cię widzieć - amerykanin poszerzył swój uśmiech i przytulił mnie.
- Ooo.. jak miło. Musisz mieć do mnie bardzo ważną sprawę skoro tak mi słodzisz - Thomas spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy. Usiadliśmy w kawiarni.
- No więc... jutro ...znaczy się - uniosłam brew
- No Thomas wyduś to z siebie
- Zostałem zaproszony na ślub wraz z osobą towarzyszącą i zastanawiałem się czy nie poszłabyś ze mną - chłopak niczym zawstydzone dziecko spojrzał w dół. Po chwili podniósł głowe i spojrzał mi prosto w oczy, po chwili zaczepotał rzęsami. Wybuchłam śmiechem - a więc.. czy zostaniesz moją partnerką ja jutrzejszy wieczór ?
- Jeżeli sprawi ci to przyjemność to z chęcią się z tobą wybiorę - uśmiechy nie znikały nam z twarzy
Kelnerka przyniosła zamówione przez nas kawy.
- Dalej szukasz mieszkania ?
- Tak, właściwie to można powiedzieć że już znalazłam, a dlaczego pytasz ?
- Bo moja sąsiadka się wyprowadziła, więc pomyślałem...
- Moi rodzice chyba by oszaleli ! - zaśmiałam się - Oni ...
- mnie nie lubią ? - Thomas spojrzał na mnie i spytał z pewnością w głosie, dość poważnie. Zrobiło mi się go żal.
- Nie to chciałam powiedzieć.
- Ale tak jest, gdybym tylko mógł się z nimi w jakiś sposób dogadać - westchnął
- Dlaczego ci na tym zależy ? Nie musisz przecież przejmować się ich zdaniem, a poza tym skąd wiesz że za tobą nie przepadają ?
- Powiedzmy że mam swoje źródła.
Po wspólnej kawie, poleciałam kupić ubrania na ślub, miałam jeszcze tego dnia spotkanie z agentką nieruchomości żeby dopiąć formalności z moim mieszkaniem. Następnego dnia, wprowadziłam się do niego. Czas który mi został do przyjazdu Thomasa wykorzystałam na upiększenie siebie. Ubrana i umalowana czekałam na amerykanina. Miałam jeszcze godzinę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi,
- Thomas , co ty tu robisz ? Miałeś być o 14.
- Ślicznie wyglądasz - spojrzałam po sobie. Oczy Thomasa się zaszkliły, miał na twarzy lekki uśmiech, który ściskał mnie za serce. W głębi duszy chciałam krzyczeć aby przestał już tak na mnie patrzeć, tym spojrzeniem które często napotykam w snach.
- Dziękuję - zdołałam z siebie wydusić, przełykając ślinę.
- Przyjechałem wcześniej bo pomyśląłem że pomożesz mi wybrać bukiet dla panny młodej.
- Jasne nie ma sprawy - podeszliśmy aby wyjść z mieszkania. Nachyliłam się aby ubrać buty. Spojrzałam na nowo zakupione szpilki, które zaczęłam ubierać.
- Zwariowałaś ?! - krzyknął siatkarz, jakby przed chwilą zobaczył że chcę kogoś zabić.
- Ale T-Thomas...
- Żadne ale.. - spojrzał na mnie ponownie z lekkim uśmiechem na twarzy, aby uniknąć dłuższego spojrzenia zaczęłam szukać balerinek. O 14.40 byliśmy na miejscu, oczywiście po drodze kupiliśmy kwiaty. Kościółek w którym miał odbyć się ślub był przepiękny, a jego niewielka drewniana konstrukcja zapierała dech w piersiach. Ślub zakończył się o 16.  Kiedy jechaliśmy do kościoła telefon Thomasa co chwilę dzwonił, wtedy nie wydawało mi się to dziwne, jednak w drodze do domu weselnego telefon ponownie zaczął dzwonić, zerknęłam na chłopaka, który spojrzeniem na telefon mógłby zabić.
- Nie odbierzesz ? - spytałam po cicho
- Prowadzę - powiedział stanowczo wpatrzony w drogę.
- Odebrać za ciebie ?
- Nie warto
Po przyjeździe na miejsce do przepięknego domu weselnego położonego na skraju miasta w malowniczej okolicy przywitaliśmy państwa młodych. Po wejściu do środka i odtańczeniu przez parę pierwszego tańca zajeliśmy swoje miejsca. Nikt jak na razie obok nas nie siedział, bo większość ludzi zajęta była częstowaniem się szampanem. Thomas siedział jak zbity pies co jakiś czas uśmiechając się sztucznie do gości. Coraz bardziej zaczynało mnie to denerwować, bo wiedziałam że chodzi o ten telefon.
- Thomas rozchmurz się ! - szturchnęłam siatkarza.
- Przepraszam cię
- Powiesz mi co się dzieje ?!
- To nie ważne - amerykanin spojrzał przed siebie. Po chwili wyglądał jakby zobaczył ducha. - Super... tylko ich tutaj brakowało ! -  Para o której była mowa usiadła przy naszym stoliku dwa miejsca na przeciwko nas. Czułam jak Thomas się gotuje w środku, przez następną godzinę, zachowywał się jak... nie on. Ja jednak zaóważyłam że podejrzana dziewczyna nie potrafi spuścić wzroku z siatkarza. Goście powoli zaczęli zbierać się do tańca. Po chwili dziewczyna stanęła przed nami.
- Tom, możemy porozmawiać ?
- Nie, bo właśnie idę zatańczyć z moją dziewczyną - siatkarz złapał mnie za rękę i po jego słowach poszliśmy na parkiet, na szczęście orkiestra grała wolną piosenkę, więc bez problemu mogłam porozmawiać z chłopakiem.
- Kto to był i dlaczego ją okłamałeś ? - spytałam
- Nikt ważny
- Człowieku czy ty mi coś w końcu powiesz ?! - gdybyśmy nie tańczyli i byli sam na sam to nie wiem czy nie doszłoby do rękoczynów - wiesz o mnie prawie wszystko, a ja o tobie nic !
- Wyjdziesz ze mną na dwór ?
Zgodziłam się. Była godzina 20 więc było już praktycznie ciemno. Obok domu weselnego był przepiękny ogród z huśtawkami. Na jednej z nich usiedliśmy.
- Co chcesz o mnie wiedzieć ? - chłopak spojrzał na mnie.
- Kto to był ?!
- Moja była - odparł bez zastanowienia.
Miałam tyle myśli, nie wiedziałam jednak jak ubrać je w słowa.
- Thomas możemy porozmawiać ? - przed nami nagle pojawiła się jego była dziewczyna. Chłopak zaniemówił.
- To ja może zostawię was samych
- Zostań - już miała wstać jednak chłopak zatrzymał mnie - my nie mamy o czym rozmawiać ! - powiedział w stronę dziewczyny. Chwycił mnie za rękę.
- Widzę że szybko się pocieszyłeś po naszym zerwaniu ! - oznajmiła dziewczyna po tym jak powoli się od niej oddalaliśmy.
----------------------------------------------------------------
Kochani pierwsze chciałabym wam podziękować, ponieważ na moim blogu wybiło 1000 wyświetleń, które zmotywowały mnie do kolejnego postu, jesteście cudowni. Przepraszam że znów musieliście czekać tyle dni na kolejny rodział. W najbliższym czasie postaram się trochę więcej popisać. Dziękuję również za kolejne komentarze które zawsze czytam <3 Przepraszam za błędy i piszcie  czy podoba się wam rodział VI.

Erbon ^.^

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział V

Skończyliśmy jeść, pomogłam Thomasowi posprzątać i nastał czas wyruszyć w drogę, ale oczywiście dziwne by było ,gdyby coś się dziwnego nie wydarzyło. Zadowolona ubrałam kurtkę i przypomniałam sobie że jedyne buty jakie mam to te na koturnie. Spojrzałam na Thomasa.
- Mogę ? - miałam na myśli oczywiście buty.
- Nie ! - krzyknął siatkarz.
Na prawej stopie miałam opatrunek uciskowy, a na lewej mojeg buta którego jakimś cudem siatkarz pozwolił mi ubrać . Wyglądało to przekomicznie. Wsiadłam do samochodu Thomasa i pokierowałam amerykanina w stronę domu rodziców.
- O to tutaj ! - krzyknęłam kiedy zza rogu wyłoniło się ich mieszkanie - Dziękuję - powiedziałam i zaczęłam powoli wydostawać się z samochodu siatkarza, który od razu podbiegł do mnie i pomógł mi dojść do drzwi.
Po chwili w drzwiach znalała się moja mama. Kiedy spojrzała na moją nogę wyglądała jakby zachwilę miała zejść na zawał.
- Dziecko ! Co ci się stało ?!
- Mamo spokojnie ! Nic mi nie jest - uspokoiłam kobietę - Mamo to jest Thomas - przedstawiłam ich sobie. Ponownie pożegnałam się z mężczyzną i weszłam do domu rodziców.
- Kto to był ?! - spytał tata, który zamyślony siedział na kanapie
- To był Thomas, pomagam mu bo ma pewien problem - spojrzałam na mojego tatę.
- A więc to był ten Thomas, który ma problem z narkotykami i alkoholem ?! - kiedy usłyszałam te słowa zapewne wyglądałam jak moja mama widząc mnie ze skręconą nogą w drzwiach.
- Sara ci to powiedziała ?!
- Z narktykami tak, ale z alkoholem nie musiała. Przecież to on był totalnie nachlany kiedy pierwszego dnia odwiozłem ci do Sary ! Nie spotykaj się z nim !
Byłam wściekła. Nie wiedziałam co robić. Kiedy nagle do mieszkania wszedł nie kto inny jak... moja siostrzyczka.
- Sara coś ty im naopowiadała ?! - wyskoczyłam na siostrę.
- Oj przepraszam panią adwokat ! Ale chyba mam prawo rozmawiać o takich rzeczach z moimi rodzicami. I tata ma racje nie spotykaj się z nim więcej !
- Jesteście niesprawiedliwi, nie znacie go więc nie oceniajcie ! - krzyknęłam ze łzami w oczach
- Aha... czyli ja nie mogę się spotykać z chlopakiem który zranił cię 7 LAT TEMU !!! A ty możesz się spotykać z chłopakiem młodszym od ciebie, ćpunem i pijakiem !
- Po pierwsze nie nazywaj go tak ! Po drugie my się tylko i wyłącznie przyjaźnimy !
- Taaa... jasne ! Myślisz że nie zauważyłam jak już pierwszego dnia się na ciebie gapił ! A ostatnią noc u kogo spędziłaś !
- Dość tego ! Wychodzę !!! - opuściłam mieszkanie rodziców, na szczęście kostka prawie wcale mnie nie bolała. Nie mogłam sobie poradzić z tym co moment temu się wydarzyło. Nikt ale to nikt z mojej rodziny nie stanął w mojej obronie, nikt mnie nie rozumiał. Wyciągnąłam telefon, nie chciałam dzwonić do Thomasa, w pewnym sensie wstydziłam się to robić. Zadzwoniłam do Damiana.
- Damian proszę cię, przyjedź po mnie pod dom moich rodziców - po chwili poczułam rękę na moim ramieniu. Odwracając się za siebie ujrzałama moją mamę. Kobieta nic nie mówiła, tylko mnie przytuliła.
- Córciu wiem że to dla ciebie bardzo trudne ale twoja siostra naprawdę kocha tego chłopaka. Daj im szansę - wtedy zrozumiałam że zachowałam się trochę egoistycznie. Zrozumiałam że Maciek mógł rzeczywiście się zmienić, ale i tak byłam wściekła na siostrę za to co naopowiadała rodzicom o mnie i o Thomasie.
- Mamo, przepraszam. Powiedz Sarze że pojadę do niej po ubrania.
- Nie mów mi że wyprowadzasz się do tego amerykanina.
- Mamo on mi tylko pomógł, ten amerykanin jest dobrym człowiekiem
Samochód Damiana przyjechał w samą porę. Zmęczona wsiadłam do ciemnego, sportowego auta.
- Księżniczko, co się stało ? - spytał siatkarz.
- Dziękuję że przyjechałeś. Pokłóciłam się z rodzicami - przytuliłam się do mężczyzny.
- Z rodzicami ? O co poszło.
- Sara nagadała im głupoty o Thomasie i o mnie.
Pojechaliśmy do mieszkania Sary z którego wziąłam swoje rzeczy. Damian pomógł mi je zabrać i zawiózł mnie do hotelu.
Po zakwaterowaniu zauważyłam nieodebrane połączenia od Thomasa.
Oddzwonić, czy nie oddzwonić oto jest pytanie ! 
Po dłuższym zastanowieniu odłożyłam telefon na stolik.
Może to nic ważnego. 
Nie wiem dlaczego ale po słowach mojej siostry całkowicie zmieniłam kąt spojrzenia na amerykanina. Tak jakbym zrozumiała że kiedy zacznę dawać mu jakiekolwiek sygnały zrujnuję swoje życie i jego. Z łazienki wyszedł Damian.
- Aga, bo Thomas nie może się do ciebie dodzwonić !
- Tak wiem, słuchaj mam do ciebie pytanie... wiem że może zabrzmieć głupio, ale...
- ale co .....
- czy uważasz że Thomas coś do mnie czuje ? - spytałam ze skrzywioną miną jakbym co najmniej przed chwilą wypiła sok cytrynowy.
- Z tego co wiem, to niedawno Thomas podkochiwał się w takiej jednej dziewczynie, były nawet plotki że są razem, więc raczej nie masz się czego obawiać - Damian się zaśmiał.
- Aha - w tamtym momencie nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
- Słuchaj to mogę mu wysłać twój adres... bo to chyba naprawdę coś pilnego.
- No dobra, dobra.
Usiadłam na kanapie zamyślona, kiedy wstałam drzwi do mojego pokoju otworzyły się.
- Zostałem uniewinniony ! - wykrzyczał Thomas który ze łzami w oczach przytulił mnie - Aga to dzięki tobie. Dziewczyna zeznała że to ona podrzuciła mi te narkotyki. Zmieniła zeznania tylko dlatego że wczoraj wieczoram to ty jej pomogłaś ! - stojąc obok siatkarza powoli dchodziły do mnie jego słowa - Dziękuję Agnieszka.
- Spoczko ! To właściwie moja praca.
- Musimy iść to uczcić, może do pubu !
- O nie nie ! Ty od alkoholu masz się czymać z daleka ! A właśnie ! Mam do ciebie pytanie, czy ty piłeś tylko na tej imprezie, nigdy wcześniej nie zdarzyło ci się wypić więcej ?
- Co masz na myśli ? To prawda może nie raz wypiłem ale to tylko niewielkie ilości i tylko na jakąś okazję.
-Thomas powiedz prawdę ! Widziałam cię kiedyś totalnie nachlanego !
- Aga, tak wogóle o co ci chodzi !? - chłopak się zaśmiał
- Zniszczysz sobie życie ! Coś takiego się leczy !
- Nie rób ze mnie alkoholika ! - Thomas, wyszedł z mojego pokoju trzaskając drzwiami, obok mnie stał Damian, który wyglądał jakby skamieniał.
- Trochę przesadziłaś - przyznał i też opuścił moje mieszkanie.
*** Thomas
Kiedy wyszłem z jej mieszkani tuż zza mną szedł Damian.
- Stary, co jej jest ? Wcześniej się tak nie zachowywała !
- Miała jakąś kłótnię z rodzicami, poszło tam między innymi o ciebie. Ocknie się i wszystko wróci do normy.
- Aha kłótnia z rodzicami, a złość wyładowała na mnie - pożegnałem się z Damianem i wsiadłem do samochodu.
*** Aga
Zmęczona tym wszystkim, położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam. Obudziłam się dość puźno, wiedziałam że powinnam spotkać się z Thomasem i go przeprosić, ale nie wiedziałam w jaki sposób. Kolejny raz czułam się mówiąc jednym słowem... beznadziejnie. Spojrzałam na telefon.
Super ! Nie odebrane połączenie od siostry i ... sms od Thomasa ?
" O 18 musisz się stawić na komisariat "
Zaraz zaraz... która jest godzina ?!
Z przerażeniem spojrzałam na budzik stojący obok mojego łóżka... 17:40. Szybko zeskoczyłam z łóżka i podbiegłam do mojej walizki której nie zdążyłam rozpakować. Przebrałam się i ze strachem w oczach wykręciłam numer na taxi.
- Halo ! Dzień dobry ! Chciałam zamówić taksówkę - wystrzeliłam od razu kiedy tylko przyłożyłam telefon do ucha.
- Niestety stan twojego konta wynosi 0 zł. Prosimy doładować konto.
To był najlepszy moment żeby usłyszeć coś takiego.
Widzę że dzisiaj większość rzeczy jest przeciwko mnie. 
Po chwili uświadomiłam sobie że przecież przed hotelem jest postój taksówek. Najszybciej jak tylko mogłam wybiegłam z mojego pokoju. Po 20 minutach byłam na miejscu oczywiście spóźniona. Funkcjonariusz zaprowadził mnie do gabinetu nr. 2 w którym przy biórku po jednej stronie siedział policjant, a po drugiej Thomas. Poczułam się jakbym właśnie dotarła spóźniona do szkoły na sprawdzian.
- Przepraszam za spóźnienie.
- Nie szkodzi. Prosze usiąść, chciałbym aby pani przy tym była. Zarzuty zostały ściągnięte z pana Thomasa z powodu przyznania się do winy pani Juli. Jest możliwość aby Pan Thomas złożył zeznania na oskarżoną ..
- Nie - przerwał policjantowi siatkarz.
- Thomas jesteś tego pewien ? - spojrzałam na niego, a on nie oderwał wzroku od funkcjonariusza.
- Nie chcę, ta dziewczyna jest chora i nie mam zamiaru narobić jej większych problemów.
Byłam pod wrażeniem tego co usłyszałam. Thomas wyszedł z pokoju, a ja zaraz po nim. Dogoniłam go kiedy wyszliśmy z posterunku policyjnego.
- Thomas, czekaj ! - podbiegłam do amerykanina - To bardzo ładnie że nie wytoczyłeś sprawy sądowej tej dziewczynie.
- To że według ciebie jestem alkoholikiem nie znaczy że nie mam serca, muszę iść !
- Thomas... - chwyciłam siatkarza za rękę - przepraszam nie powinnam tak mówić, to twoje życie, ja mam kilka problemów, a swojej złości nie powinnam wyładowywać na tobie, nie chcę żebyś się na mnie gniewał - siatkarz spojrzał na rękę za którą go czymałam i po chwili spojrzał mi w oczy.
- Przejdzisz się ze mną troche - starając się oderwać rękę od siatkarza poczółam jak jego palce powoli zaplatają się z moimi. Szybkim ruchem oderwałam od mężczyzny swoją dłoń.
- Przepraszam cię, ale lepiej już pójdę.

-------------------------------------------------------------------
Hej, z góry chciałam was przeprosić za to że ten post jest krótki, ale chciałam już coś koniecznie udostępnić, a byłam świadoma tego że ostatni post wstawiłam tak jakoś dobrze ponad 2 tygodnie temu.
Chciałabym wam także ogromnie podziękować że poświęcacie czas na czytanie mojego bloga, mam nadzieję że nie zawiodę was. Z dnia na dzień wyświetleń przybywa, a pod większością postów są jakieś komentarze.
Dziękuję ^.^
Erbon

PS: Jak wasze wrażenie po meczu Polska - Egipt ? Jutro Polska - Iran... już nie mogę się doczekać xD

czwartek, 4 sierpnia 2016

Info

Od razu chciałabym was przeprosić że przez tak długi czas nie pojawia się żaden rozdział na blogu, ale niestety musicie uzbroić się w cierpliwość bo nie dawno dopiero zaczęłam pisać kolejne rozdziały, mam jednak nadzieję że wkrótce będę w stanie wrzucić kolejny post ✌

Do napisania 
Erbon ^.^